W tym roku legioniści mierzyli się ze Śląskiem już po raz trzeci. W dwóch pucharowych meczach padały remisy 1:1. Awans do kolejnej rundy pucharu warszawianie wywalczyli dopiero po rzutach karnych. Tym razem byli lepsi przez całe spotkanie. We Wrocławiu zagrali zarówno efektownie, jak i skutecznie. O ich zwycięstwie zadecydowała pierwsza połowa spotkania.
Świeża Legia
Duży wpływ na jej przebieg miały zmiany, jakich dokonał w składzie Berg. W porównaniu z czwartkowym meczem w Legii znów doszło do małej rewolucji. Na boisku zobaczyliśmy tylko trzech piłkarzy, którzy od pierwszych minut walczyli w poprzednim starciu obu ekip.
"Świeżość w nogach" stołecznych piłkarzy widać było gołym okiem. Tyle że zmęczenie nie może usprawiedliwiać błędów, jakie zawodnicy gospodarzy popełniali przy stałych fragmentach gry, a które okazały się kluczowe dla ich porażki. Śląsk zaskoczył najpierw Jakub Rzeźniczak, a później Tomasz Jodłowiec. Pierwszy gol obciąża konto fatalnie kryjącego legionistę Mariusza Pawelca, drugi - bramkarza WKS, Jakuba Wrąbla.
Paixao dał nadzieję
Nadzieje gospodarzy odżyły przed przerwą. Gol znów padł po stałym fragmencie gry, a jego autorem okazał się Marco Paixao.
Po zmianie stron Berg wprowadził na boisko Ondreja Dudę. To właśnie Słowak siedemnaście minut przed końcowym gwizdkiem wziął udział w akcji, która pozbawiła gospodarzy ostatecznej szansy na wywalczenie choćby punktu. Powracający do świetnej formy gwiazdor Legii popisał się kapitalnym podaniem do Michała Żyry. Skrzydłowy gości dograł piłkę tuż przed bramkę, a stamtąd do siatki bez żadnych problemów zapakował ją Michał Kucharczyk.
Twierdza historią
Legia wygrała drugie ligowe spotkanie z rzędu. Nadal jest pierwsza i ma pięć punktów przewagi nad Lechem Poznań. W następnej kolejce zmierzy się z Wisłą Kraków.
Śląsk jest czwarty. Wiosną przegrał na swoim stadionie już dwa spotkania. A jeszcze niedawno jego obiekt był najdłużej niezdobytą twierdzą ekstraklasy, której rywale nie mogli zdobyć przez rok.
Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 1:3
Bramki: Rzeźniczak (18), Jodłowiec (33-głową), Kucharczyk (73) - Marco Paixao (42)
TG/sport.tvn24.pl
WIĘCEJ O SPORCIE CZYTAJ NA SPORT.TVN24.PL