Kula przyciąga z wielką siłą

Warszawska "znakomania" - fot. tvnwarszawa.pl
Warszawska "znakomania" - fot. tvnwarszawa.pl
Instalację Bryana Gardnera, metalową kulę imitującą magnes, która dwa miesiące temu stanęła na placu Defilad, można już uznać za symbol tego miejsca.

"Miejsce chaotyczne, namiastka miejskiego życia" - tak o placu Defilad mówiła dwa miesiące temu dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Joanna Mytkowska, inaugurując instalację brytyjskiego artysty Ryana Gandera. - Plac Defilad niczego i nikogo dziś nie przyciąga. Może tej kuli uda się to przełamać? - zastanawiała się wtedy.

Od tamtej pory w okolicy kuli pojawiło się wiele nowego. Niczym magnes plac "zbiera" różne elementy - tymczasowe konstrukcje i instalacje. Zwiastunów planowanych od lat inwestycji, chociażby budynku MSN czy zabudowy placu, próżno wyglądać.

Co ostatnio pojawiło się na placu Defilad?

Specyfikę placu Defilad dobrze widać w grudniu.

Od strony ul. Marszałkowskiej przed Bożym Narodzeniem stanęły drewniane budy ze świątecznymi ozdobami, ubraniami i kiełbasą z grilla. Miasteczko przypominało nieco bazar pamiątek spod Gubałówki.

Magnetyczna kula zyskała też sąsiada – ogromny chanukowy świecznik.

Nieco wcześniej ogromna makieta piłki Tango12, którą będą rozgrywane mecze podczas Euro 2012, stanęła tuż obok głównego wejścia do Pałacu Kultury i Nauki. Obok piłki-giganta, znalazło się miejsca na kilka mniejszych.

W miejscu, w którym za pół roku stworzona zostanie Strefa Kibica, pojawił się wielki namiot. Przeprowadzono w nim transmisję losowania grup eliminacyjnych mistrzostw Europy. Konstrukcja przypominała nieco halę MarcPolu, ale - na szczęcie - nie okazała się równie trwała.

O dobrych kilkadziesiąt metrów do kuli "przysunął się" pawilon z książkami.

Instalacja Brytyjczyka będzie stała w centrum Warszawy do końca marca. Co jeszcze przyciągnie?

bako/mz

Czytaj także: