fot. Bartosz Andrejuk i fragment projektu Jerzego Funkiewicza | Fakty TVN
Mimo że sąsiedzi ich nie znosili, klub 5-10-15 w zeszłym roku był hitem lata. W te wakacje wybór będzie trudniejszy, bo konkurencja jest większa. Jak myślicie, które miejsce będzie przebojem stolicy w te wakacje? Zagłosujcie w sondzie tvnwarszawa.pl.
Cud nad Wisłą
Dawno, dawno temu na lewym brzegu Wisły rosły tylko dzika trawa i ogródki piwne. Jakiś czas później zdarzył się cud. Cud nad Wisłą. Pierwsza knajpa na stołecznych bulwarach, która udowodniła, że wystarczy kilkanaście drewnianych palet, kocy, leżaków, bar w kontenerze i możemy mieć nad Wisłą klimat jak nad Sekwaną.
Idealne miejsce, by urządzić tu urodziny, tańczyć do wschodu słońca, zaprosić dziewczynę na romantyczną randkę (w winiarni na pięterku nigdy nie ma kolejki do baru), wypożyczyć sobie rower, czy po prostu zatrzymać się na chwilę i popatrzeć, jaka piękna jest nasza stolica.
W Cudzie głośna muzyka może przeszkadzać co najwyżej rybom. Minusy? Słaba akustyka na koncertach, poza tym miejsce nie jest zadaszone, więc nawet mały deszcz rozgania imprezę. Panie nie polubią też toalety w toi-toiach, a w ciepłe wieczory o wolnym stoliku można tu co najwyżej pomarzyć.
Podobno nie będzie tu taniej wódki. Bardzo możliwe, że w ogóle nie będzie wódki. Dolina Muminków raczej chce wyczyścić z alkoholu park na Książęcem.
Ma tam powstać kawiarnia z kameralną sceną i wypożyczalnia książek i audiobooków. Wokoło odświeżonego stawu staną leżaki, parasole, pufy, materace. Pojawią się plaża i zdalnie sterowane motorówki.
Czy będzie nudno? Zdecydowanie nie, jeżeli do Warszawy wrócą upały. Bomby przecież nie wybuchają zimą. Wieczory w parku przy ul. Książęcej wypełnią koncerty, wernisaże, projekcje filmów i imprezy. Kiedy start? Późno, bo 29 lipca. W weekendy chcą być otwarci 24 h na dobę.
"To będzie kiosk z wódką i kulturą" – tak o klubokawiarni Warszawa Powiśle dwa lata temu mówili jej właściciele. Tłumy, jakie wciąż przetaczają się przez to miejsce, świadczą o tym, że idealnie trafili w gusta warszawiaków.
W odnowionym budynku dworcowej kasy biletowej na Powiślu kultury jest dużo. Alkoholu też. Ktoś mógłby uznać pewnie, że najwięcej jest... zblazowanej młodzieży w kolejce po piwo. Warszawa Powiśle ma bardzo dobrą lokalizację - blisko centrum, ale daleko od budynków mieszkalnych. A brak sąsiadów to brak problemów z sąsiadami.
W ciągu dnia można tu spokojnie i wygodnie popracować (szybkie wi-fi i niewielu ludzi przed 18:00). W weekendy to właśnie tu są największe imprezy pod chmurką. Nie wiesz, gdzie bawią się Twoi znajomi? Pewnie już są w Powiślu.
Jest takie miejsce w Warszawie, w którym imprezy w weekend trwają do południa dnia następnego. Plac Zabaw ma idealną lokalizację do tego typu zabawy ekstremalnej. Pod Trasą Łazienkowską głośna muzyka nie przeszkadza nikomu.
Pewnie dlatego, gdy już ludzie zaczynają tu tańczyć, to tańczą do rana. Plac Zabaw zyskał rzeszę wielbicieli, ponieważ odbywają się tu ciekawe koncerty (np. Molesty na daszku klubu), grill działa nawet w środku nocy, a na parkiecie nie ma przypadkowych klubowiczów. No i można płacić kartą.
Andrzej Stasiuk powiedział o Planie B, że jest to "przyjemna spelunka". Trafił w samo sedno. Najprzyjemniej jest jednak przed Planem, gdy w stolicy zaczyna się wiosna. Wtedy na placu Zbawiciela pojawiają się pierwsi ludzie pijący piwo w plastikowych kubkach. To oni wyznaczają moment, kiedy w Warszawie zaczyna się sezon letni.
I tak co roku wraz z końcem zimy imprezowicze wyrastają na placu Zbawiciela jak grzyby po deszczu. Tych ostatnio jest jeszcze więcej, bo w dawnym sklepie rybnym pod Planem B. powstała modna kawiarnia Charlotte. Połączenie piekarni z miejscem, w którym można napić się wina, to bardzo popularny na świecie format.
Pewnie dlatego Charlotte błyskawicznie stało się modnym miejscem, idealnym na biznesowe śniadanie czy na wino z kolegami po pracy. A Plan B? Mimo, że po godz. 22 imprezowicze dalej wylewają się z pubu na Plac Zbawiciela, to wciąż, jakimś cudem, klub żyje w zgodzie z sąsiadami. Zawsze przecież jest jakiś plan b. Nawet gdy pod Twoim oknem młodzież pije alkohol.
Jeszcze pół wieku temu plaże nad Wisłą wyglądały jak te nad Bałtykiem w środku sezonu. O wolny kawałek piasku było bardzo trudno. Dziś już nikt się nie kąpie w stołecznej rzece. Pewnie dlatego miłośników plażowania nie ma tak wielu jak kiedyś.
Mimo to na plaża pod Mostem Poniatowskiego z roku na rok jest coraz bardziej atrakcyjna. Nie ma tu komercyjnych budek z hot dogami, za to można tu rozpalić grilla na specjalnie do tego przygotowanych miejscach.
Jest też boisko do piłki nożnej i siatkówki plażowej. Pan plażowy chętnie wypożyczy leżaki lub piłki. I choć wszystkie te przyjemności są za darmo, pamiętajcie – picie piwa nawet tu jest zabronione. Szkoda też, że nie można tu przypłnąc tramwajem wodnym, a dojście do plaży prowadzi przez krzaki.
adres: pod Mostem Poniatowskiego
Port Wisła
Port Wisła wśród warszawskich klubowiczów praktycznie już na starcie został wykreślony z imprezowej mapy stolicy. Kojarzony z odpustowymi ogródkami piwnymi bardzo szybko przestał być alternatywą dla tych, którzy szukają wypoczynku nad rzeką.
Czy słusznie? Choć cały Port wyklejony jest ciężkimi do zniesienia reklamami napojów, stanowi za to świetne miejsce do spędzenia czasu z rodziną. Sporej wielkości basen jest najprawdopodobniej jedynym miejscem nad Wisłą, w którym bezpiecznie można się kąpać.
Hamaki, stół do ping-ponga, boisko do siatkówki i segway'e to inne atrakcje, które przyciągają tu tłumy warszawiaków pragnących wypoczynku. Nie taki port straszny, jak go malują.
Pamiętam, jak Sen Pszczoły raczkował. Dziś widzę, jak pięknie rozkwitł. Jeżeli chodzi o wystrój, jest to jeden z najpiękniejszych klubów w Warszawie. Meble, kolory, ogródek z żółtymi parasolami (niby reklamowe, a jednak ładne) i fotele z kina studyjnego - wszystko to jest bardzo estetyczne.
Bez wątpienia klimat tam jest. Program też zawsze był ciekawy. Ostatnio obok Snu otworzył się nowy klub. Na trzecim piętrze zabytkowej kamienicy ulokowało się Jedyne Wyjście.
Tam można wejść tylko gdy ma się 21 lat. Grają ciężką elektronikę i dubstepy. Odważni ludzie w pięknym podwórku. Nominacja obowiązkowa.
Po opublikowaniu tego artykułu przedstawiciele Snu Pszczoły zdecydowanie zaprotestowali przeciwko umieszczeniu ich w rankingu razem z Jedynym Wyjściem. -Wspólny adres nie oznacza, że jesteśmy jednym bytem. Jedyne Wyjście jest klubem nocnym skupiającym się przede wszystkim na klimatach elektro; Sen Pszczoły ma szeroką ofertę koncertów i wydarzeń kulturalnych, takich jak targi książek, pokazy filmów, spektakle. Nasze oferty są odmienne i skierowane do innej publiczności - tłumaczą w mailu przesłanym do redakcji.
Jedyne Wyjście również nie utożsamia się ze Snem Pszczoły i także podkreśla swoją odrębość.
Skarpa Wiślana w parku Kazimierzowskim
Podobno Warszawa musi się obudzić. Tylko o której godzinie? Na Skarpie żyć ma już od 12.00 przez trzy ostatnie niedziele lipca. Parkiem Kazimierzowskim między ulicami Oboźną, Browarną i Lipową rządzić będzie wtedy Klub Sportów Miejskich "Skarpa".
Pomysł w swej prostocie jest doskonały. Przychodzisz w lipcową niedzielę do parku między 12.00 a 19.00 i uczysz się freestylować yoyem, grać z psem we frisbee, czy po prostu leżakujesz przy muzyce. Miejsce bez zadęcia. Jego sukces uzależniony jest niestety od pogody.
Atutem jest bliskie sąsiedzctwo niedocenianych wciąż kawiarni Grawitacja przy Browarnej i Gramofon przy Oboźnej. Po dawce sportu zawsze można wypić małe pszenne ukraińskie piwko.
W Warszawie brakuje miłych miejsc "bez zadęcia". Barów, gdzie można dobrze się czuć i po prostu przyjść na chwilę, przybić piątkę z barmanem, wypić oranżadę i ruszyć dalej w miasto. Brakuje miejsc, do których samemu można w ciemno wpaść i dobrze czuć się wśród nieznajomych ludzi.
Takim miejscem chce być w te wakacje UFO. Statek kosmiczny na Rozdrożu będzie próbował przyciągać zarówno okolicznych mieszkańców, jak i klubowiczów z pobliskiego Planu B.
Na pokładzie statku nie można kupić piwa, a wrota do niego zamykają się o 22.00, dlatego jest szansa, że będzie to pierwsze miejsce w Warszawie, gdzie bijatyki nie będzie ani razu. Zniknie niestety po wakacjach.