Krajobraz po bitwie o KDT Co zmieniły dwa lata?

fot. Maciej Wężyk
fot. Maciej Wężyk
Źródło: | tvn24
Dokładnie dwa lata temu Warszawa była świadkiem dramatycznej walki o Kupieckie Domy Towarowe. Kupcy handlują już w innych miejscach. Na terenie ich dawnej hali stanął nowy, jeszcze bardziej obskurny blaszak, w którym mieści się zaplecze budowy metra. Obiecany budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej nadal podziwać można wyłącznie na wizualizacjach.

Walka zaczęła się 21 lipca 2009 roku po godz. 8.00. Komornik w imieniu miasta próbował odzyskać zajmowaną już bez ważnej umowy halę. Kupcy nie zamierzali go wpuszczać i zabarykadowali się w środku. Da akcji wkroczyła wynajęta przez komornika agencja ochrony Zubrzycki. "Gestapo! Gestapo!" - usłyszeli ochroniarze, którzy próbowali utorować sobie drogę gazem pieprzowym. Kupcy bronili się wodą z hydrantów i gaśnicami.

ZOBACZ NASZĄ RELACJĘ

Ratusz nie żałuje

Do przepychanek dochodziło też przed samą halą. Oddziały prewencji otoczyły wejścia do hali. Stróże prawa ograniczali się do zabezpieczenia terenu, póki w ich kierunku nie poleciały kostki brukowe i kawałki płyt chodnikowych. Po południu funkcjonariusze włączyli się do szturmu i wspólnie z ochroniarzami opanowali budynek. Na teren hali wkroczył komornik. Kilkanaście osób zostało aresztowanych.

Gorszące sceny stanęły w centrum uwagi opinii publicznej w Polsce. Obrazki sprzed Pałacu Kultury znalazły się w czołówkach ogólnopolskich serwisów informacyjnych. Nasza redakcja została zasypana tysiącem maili i telefonów. Po dwóch latach od tych wydarzeń ratusz nie żałuje swojej decyzji i metod działania, które przyjął. - To nie była napaść. Nie doszłoby do rękoczynów, gdyby kupcy zrealizowali warunki umowy i dostosowali się do wezwania opuszczeni hali – mówi Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza.

Zubrzycki na cenzurowanym

Kto poniósł największa porażkę? – pytaliśmy w internetowej sondzie. Aż 67 procent głosujących wskazało na kupców. Niemal 60 procent pozytywnie oceniło pracę ochrony. Bardziej krytyczne wobec agencji było Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które zapowiedziało odebranie koncesji oskarżanej o przekroczenie uprawnień podczas bijatyki w KDT agencji. Nie zraziło to jednak ratusza to współpracy z agencją. Zlecono jej zabezpieczenie imprezy sylwestrowej na placu Konstytucji. Dostała również intratne zlecenie na zabezpieczenie uroczystości pogrzebowych po katastrofie smoleńskiej. Umowa opiewała na ponad 130 tys. zł.

Do kolejnego starcia stron doszło na sali sądowej. Ostatecznie, po niemal dwóch latach, kupcy przegrali z kretesem również na tym froncie. Prokuratura okręgowa umorzyła postępowanie wobec agencji Zubrzycki, komornika, jak i Hanny Gronkiewicz-Waltz nie dopatrując się "znamion czynu zabronionego".

Ta sama prokuratura prowadzi sprawę przeciwko drugiej stronie konfliktu. Oskarżonych jest ponad 20 osób, które brały dział w zajściach 21 lipca 2009. Ludzie ci usłyszeli głównie zarzuty znieważenia i naruszenia nietykalności policjantów.

Zezłomowali jedną, postawili drugą

Po kilku miesiącach od zajść hala została rozebrana, sprzedana na złom, a teren oczyszczony i wyrównany. Na wiosnę 2011 po placu wyrosła nowa tymczasowa konstrukcja – biuro budowy centralnego odcinka drugiej linii metra. Ku zaskoczeniu warszawiaków przypomina wyglądem dawne KDT. Na władze spadła fala krytyki. - Blaszak, stodoła, chlewik – lokalne media prześcigiwały się w ostrych określeniach. "Blaszana kompromitacja prezydent Warszawy" – uderzył na swoim blogu Paweł Piskorski, były prezydent miasta. Inni blogerzy wytykali miliony złotych, które miasto straciło nie przedłużając umowy handlującym na placu Defilad.

- Ten barak szpeci Warszawę – oburza się Roman Romanik, członek zarządu KDT – Doskonale wiemy, że nie musiał stawać akurat tu. Teren nie stał się placem budowy, jak to zapowiadały władze. Te argumenty zostały sztucznie nadmuchane, oszukano nas – dodaje. Według Romanika, dwa lata wystarczyłyby na zbudowaniem domu handlowego, który planowali kupcy.

Decyzji broni rzecznik Hanny Gronkiewicz-Waltz. - To niezbędne zaplecze, żeby metro mogło powstać. Ta lokalizacja była sensowna. Jakby ten budynek nie wyglądał, ma on związek z rozwojem miasta. W przypadku KDT taki związek trudno dostrzec – przekonuje Bartosz Milczarczyk. Blaszak ma zniknąć pod koniec 2013 roku. Milczarczyk odrzuca spekulacje, że stanie się kolejną "trwałą prowizorką". Dlaczego? – Nikomu na tym nie zależy, ani miastu, ani wykonawcy, ani Metru Warszawskiemu – odpowiada.

Handel się wyniósł, muzeum nie widać

Tymczasem kwestia budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które ma stanąć w tym miejscu, wciąż się przedłuża i komplikuje. Choć ekipa prezydent stolicy prezentuje urzędowy optymizm negocjacje z projektantem, ustalenia szczegółów inwestycji idą jak po grudzie. Jednocześnie pojawiają się kolejne roszczenia dawnych właścicieli do gruntów.

Handlarze z Kupieckich Domów Towarowych rozpierzchli się po mieście. Dziś można ich spotkać na Pradze (ul. Radzymińska, Bazar Różyckiego), na Ursynowie (CH Land), w Śródmieściu (Millenium Plaza), a nawet w Nadarzynie pod Warszawa (Maximus). Zapewniają, że nie rezygnują jednak z szeroko zakrojonych planów biznesowych.

- Spółka KDT przygotowuje nową, dużą inwestycję – zapowiada Roman Romanik. Jej szczegóły mają zostać ujawnione niebawem.

bako

Czytaj także: