Gdy 6 listopada 1951 roku z taśmy zjeżdżała pierwsza Warszawa witały ją wiwatujące tłumy. Nikt nie dbał o to, że tak naprawdę była to radziecka pobieda ze znaczkami FSO. Mieliśmy pierwszy powojenny polski samochód. Był on jednak dostępny tylko dla wybranych.
Kochaj formę i treść
Ale w FSO nie rezygnowano z marzeń o masowej motoryzacji. Efektem był małolitrażowy samochód zaprojektowany już od początku do końca w Polsce - FSO syrena. Bohdan Łazuka i Jacek Fedorowicz śpiewali: "Syrenkę kochaj i pieść, w syrence kochaj formę i treść". I ludzie to robili. Na jej podzespołach powstało wiele prototypów w tym jeden, budzący najwięcej emocji; syrena sport. Nie wszedł on niestety do produkcji, "bo był za ładny i zbyt kapitalistyczny", jak głosi obiegowa opinia.
Czas mijał, warszawa straciła swój garb, a na Żerań zawitał fiat. Co prawda polski 125 nie był tak nowoczesny, jak jego włoski odpowiednik, jednak FSO znów dała polakom obiekt pożądania. W 1973 roku warszawa przeszła do lamusa, a rok wcześniej syrena "pojechała" do Bielska-Białej. Wolne moce fabryki zostały wykorzystane do produkcji zaprojektowanego w słonecznej Italii poloneza. Samochód ten powstał jako superbezpieczny concept car.
Nowe czasy, stare problemy
Przed 1989 rokiem polonezem jeździł m.in porucznik Borewicz. Po zmianie ustroju widywano w nim premiera Pawlaka. Chciał promować polską motoryzację, lecz na niewiele się to zdało - polonez nie podołał konkurencji innych marek, które stały się dostępne.
W roku 1996 na Żeraniu nastała epoka daewoo, a wraz z nią lanos i matiz. Produkcję FSO kończyła chevroletem aveo - to ostatni model, który zjechał z taśmy. Rok 2011 przyniósł koniec produkcji, a fabryczne hale już poszły pod kilof. Zniknie też unikatowy tor jazd próbnych. Za kilka lat tereny fabryki zostaną zabudowane i nie będzie już śladu po miejscu gdzie powstawały i były testowane prototypy, gdzie bito rekordy.
Nie będzie nawet śladu
Żałuję, że nie powstanie tu muzeum, takie jak np. w Mlada Boleslav, gdzie obejrzeć można wszystko, co nosiło znaczek skody. Na Żeraniu powinny znaleźć swoje miejsce samochody seryjne i prototypy, których różnorodność dała by wszystkim pojęcie o wszechstronności inżynierów z FSO. Nie będzie można jednak poznać historii fabryki, zwiedzić hal, obejrzeć maszyn, które tłoczyły błotniki i maski. Polska motoryzacja po drugiej wojnie światowej nie miała lekko. Tym bardziej żal, że kończy się historia fabryki która jest symbolem, a wyprodukowane w niej samochody można spotkać w każdym zakątku kraju.
Za kierownicą samochodów z Żerania, od warszawy do lanosa, przejechałem tysiące kilometrów. Czasem denerwowały mnie ich kaprysy, zdecydowanie częściej uśmiechałem się zmieniając biegi przy kierownicy. Nie wszystkie były nowoczesne, ale nasze, warszawskie, z logiem FSO na klaksonie.
Wiktor Paul