Będą konsultacje społeczne w sprawie zmiany nazw ulic kojarzonych z komunizmem. Decyzję podjęli na czwartkowej sesji radni Warszawy. - Chcemy poznać opinię mieszkańców, czy należy wprowadzać zmiany, czy zostawić tak jak jest - stwierdzili radni PO.
W ubiegłym roku weszła w życie ustawa, która zakazuje propagowania komunizmu w nazwach ulic, placów czy skwerów. Oznacza to, że samorządy (w tym Warszawa) muszą pozbyć się patronów nawiązujących do poprzedniego systemu.
Do tej pory mówiło się, że w stolicy zmiany dotkną około 30 ulic. Nad wstępną listą pracowali radni z miejskiej komisji nazewnictwa. Na czwartkowej sesji Platforma Obywatelska poinformowała, że chce dokonać w tej liście istotnych zmian. Po pierwsze ją skrócić, po drugie - przeprowadzić konsultacje społeczne w tej sprawie.
"Ustawa nie precyzuje, o które dokładnie ulice i nazwy chodzi" - podkreślili w wydanym stanowisku politycy PO.
13 ulic do konsultacji
Zamiast 30, przygotowali listę 13 ulic, którą chcą teraz poddać pod ocenę mieszkańców. Aby to oni zdecydowali, które z nich należy zmienić, a które zachować.
W opracowanym spisie mowa o ulicach: Juliana Bruna, Józefa Ciszewskiego, Jana Kędzierskiego, Anastazego Kowalczyka, Heleny Kozłowskiej, Zygmunta Modzelewskiego, Gustawa Rejchera, Lucjana Rudnickiego, Wincentego Rzymowskiego, Michała Sobczaka, Wacława Szadkowskiego, Jana Szałka i Związku Walki Młodych.
Platforma zaproponowała, aby konsultacje odbyły się w dniach 16 czerwca - 31 lipca tego roku. Uchwała została przyjęta. "Za" głosowało 32 radnych, "przeciw" - 19.
Kłótnia radnych
Konsultacji nie chcieli przeprowadzać radni Prawa i Sprawiedliwości. Przekonywali, że PO próbuje się w tej sposób wymigać od obowiązku dekomunizacji.
- Przerzuca decyzje na mieszkańców. Rozstrzygnięcie konsultacji pewnie będzie takie, żeby nie zmieniać nazw, dla wygody. Ale PO odkrywa w ten sposób, że zwyczajnie nie jest za dekomunizacją, a konsultacje to tylko zabieg techniczny - mówił radny Piotr Szyszko.
Wtórował mu partyjny kolega Andrzej Kropiwnicki, który przekonywał, że za ich pomocą Platforma chce urządzić sobie kampanię wyborczą. - Wy tym tematem chcecie grać. Będziecie mówić mieszkańcom, że PiS wprowadzi wam demolkę, zrzucać na nas - stwierdził.
Radnych PO upominał zaś, że najwyższy czas ostatecznie dokonać rozliczenia z historią, "oddzielić to co było złe i nazwać je po imieniu".
"Was niesie ta ideologia"
Wypowiedziami radnych PiS zirytowała się przewodnicząca rady Ewa Malinowska-Grupińska. W emocjonalnym wystąpieniu wytknęła im, że nie wiedzą czym są konsultacje społeczne. - Nie wszyscy mieszkańcy mają obowiązek wiedzieć, kto jest kim. Naszym obowiązkiem jest to wytłumaczyć. Chcemy im dać szanse, by poznali historię, by wiedzieli, kto stoi za danymi nazwiskami. A wy z kolei zastanówcie się, dokąd was niesie ta ideologia - mówiła do członków opozycji.
- Z waszej strony padają zarzuty o członkostwo w PZPR. Zacznijcie lepiej od siebie, bo to u was są ludzie, którzy do tej partii należeli. Jeśli tutaj z podniesionym czołem krzyczycie, żeby ich zdjąć z nazw ulic, to najpierw wytnijcie ich ze swoich szeregów - apelowała z mównicy Malinowska-Grupińska.
Kogo dotkną zmiany?
Platforma przypomniała, że nowe nazwy ulic wiążą się ze zmianą tabliczek, map czy dokumentów. "Oprócz kosztów ponoszonych przez m.st. Warszawa, z kosztami muszą liczyć się też przedsiębiorcy, którzy będą musieli wymienić pieczęcie firmowe" - napisali w stanowisku radni.
Według szacunków ratusza, zmiany dotkną bezpośrednio blisko 18 tys. osób zameldowanych, ponad 9 tys. praw jazdy i 10 tys. dowodów rejestracyjnych.
Jak informowaliśmy na tvnwarszawa.pl, temat dekomunizacji budzi duże kontrowersje wśród warszawiaków. Mocne "nie" dla nowych nazw słychać było kilka tygodni temu m.in. na Ursynowie, gdzie idei sprzeciwiali się mieszkańcy Związku Walki Młodych.
kw/b