Kierowca autobusu szalał w stolicy. Czekają go "surowe konsekwencje"

Nagranie z autobusu
Nagranie z autobusu
Źródło: Tomasz / Kontakt24
Kierowca autobusu, który "szarpał" pojazdem, przeklinał, łamał przepisy i nie zatrzymywał się na przystankach może zapłacić za swoje wybryki stanowiskiem – dowiedział się nieoficjalnie portal tvnwarszawa.pl.Chodzi o wydarzenia, o których pisał w ubiegłym tygodniu Kontakt24.

Jak relacjonował Tomasz, który przesłał nagranie do redakcji Kontaktu24, prowadzący pojazd głośno przeklinał, poruszał się po wyłączonej z ruchu części jezdni i nie reagował na przystanki "na żądanie".

"Surowe konsekwencje"

Wszystko to działo się w autobusie linii 118, którą obsługuje firma Mobilis. Czy zamierzają ukarać kierowcę za jego wyczyny? - W stosunku do tego kierowcy zastosujemy surowe konsekwencje dyscyplinarne – mówi ogólnie Łukasz Leśniewski, kierownik działu przewozów firmy Mobilis. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, przewoźnik będzie chciał rozwiązać umowę o pracę z kierowcą. Sprawę komentowała również stołeczna policja. - Kierowca dwukrotnie złamał nakaz jazdy w prawo, dwukrotnie przejechał przez linię ciągłą i czterokrotnie wjechał na powierzchnię wyłączoną z ruchu - podsumował st.asp. Robert Opas z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. W przypadku zatrzymania przez kontrolę drogową groziłoby mu 16 pkt. karnych i 1 000 zł mandatu - choć z taryfikatora wynikałoby więcej, to jednak tyle wynosi maksymalny limit mandatu podczas kontroli drogowej. Do jazdy kierowcy odniósł się także Zarząd Transportu Miejskiego. - Opóźnienie kursu autobusu wobec rozkładu jazdy nie usprawiedliwia w żadnym stopniu chamskiego zachowania na drodze i łamania w sposób tak bezczelny przepisów ruchu drogowego, a przez to stwarzania zagrożenia dla naszych pasażerów - skomentował Igor Krajnow, rzecznik ZTM.

ran/lulu

"Opóźnienie jest kochana"

Czytaj także: