Zgodnie z relacją polityka wszystko zaczęło się jeszcze na lotnisku w Brukseli. Grupa kibiców podeszła do niego i próbowała sprowokować słownymi zaczepkami.
Nie udało im się, bo bojowo nastawionych mężczyzn szybko "ściągnęła" obsługa portu. "Zagroziła, że nie wsiądą na pokład samolotu. Poskutkowało, lecz jedynie do momentu odlotu" – informuje były poseł, który całą historię szczegółowo opisał w mediach społecznościowych.
Zagaił w języku więziennej grypserki
Gawkowski nie rozstał się z kibicami na długo. Spotkał ich kilka chwil później – w samolocie.
"Jeden w sposób wyjątkowo miły dopytywał mnie czy jestem chrześcijańskim pedofilem" – wspomina polityk. Dalsza część rozmowy w przeważającej części nie nadaje się do cytowania. Kibice – jak relacjonuje były poseł – nie szczędzili wulgaryzmów. Zachowywali się agresywnie. Do czasu, kiedy załoga samolotu zagroziła lądowaniem na ich koszt.
Historia mogłaby się skończyć wraz z wyjściem z samolotu, który wylądował na lotnisku w Modlinie, ale… miała swój ciąg dalszy.
"Kiedy w strugach deszczu podążałem do auta na drodze wyrosło mi trzech zadymiarzy oświadczając, że wszystkiego jeszcze sobie nie wyjaśniliśmy. Jeden anonsował mi konieczność zmiany wiary, a dwóch potakiwało w języku więziennej grypserki" – opisuje polityk.
Atmosfera zaostrzyła się, kiedy do rozmowy dołączyły się dwie starsze panie wsiadające do sąsiedniego pojazdu. "Kiedy dzielnie poinformowały panów, że może grzeczniej do kobiet i to starszych, usłyszały od lidera grupy towarzyską rymowankę…" – relacjonuje.
Rymowanka, pełna wulgaryzmów, nie nadaje się do zacytowania.
Wstydzę się za takich kibiców
Gawkowski dodaje jednak, że mężczyźni w końcu dali sobie spokój. Na odchodne skierowali do niego serię gróźb, z których wynikało, że na mieście raczej nie powinien się pokazywać.
- Nie będę zgłaszał tej sprawy na policję – mówi nam Gawkowski. – Co to da? To była grupa około 60 kibiców, jak mam ich rozpoznać. Kiedyś zgłaszałem podobną sprawę. Wtedy chodziło o członków ONR, którzy grozili mi i mojej żonie. Od ministra sprawiedliwości usłyszałem, że "takie rzeczy się zdarzają politykom" – dodaje rozżalony.
W mediach społecznościowych Gawkowski przyznaje, że nie żywi urazy, bo "będąc osobą publiczną trzeba się liczyć z przykrościami". Przekonuje jednak, że sam jest kibicem Legii i wstyd mu za tych, którzy zachowują się w taki sposób. "Głośno mówię NIE takiej formie zachowania!" – podsumowuje.
O komentarz do całej sprawy poprosiliśmy linię lotniczą. "Ryanair nie zezwala na wpuszczenie na pokład samolotu pasażerów pod wpływem alkoholu. Nie otrzymaliśmy również żadnego zgłoszenia odnośnie takiego incydentu na pokładzie lotu FR1055. Komfort i bezpieczeństwo naszych klientów, załogi i statku powietrznego jest naszym priorytetem. Nie tolerujemy niesfornego lub destrukcyjnego zachowania na żadnym z etapów podróży" - informuje Olga Pawlonka z zespołu prasowego firmy.
ZOBACZ JAK WYGLĄDAŁY WALKI PSEUDOKIBICÓW PRZED STADIONEM W MADRYCIE:
Policja kontra kibole
kw/b