Jak relacjonował na antenie TVN24 Chlebowski, wszystko stało się nagle. Gdy okazało się, że podróżującym w jego wagonie nic się nie stało, ludzie ruszyli do wyjścia. – Bali się jednak opuścić wagon z względu na zerwane trakcje kolejowe – mówił Chlebowski.
Poszli na pomoc. Każdy był ranny
– Gdy już wyszliśmy, poszliśmy na pomoc ludziom z pierwszego wagonu. Był całkowicie zniszczony, wszystkie szyby były powybijane. Każda osoba stamtąd była zakrwawiona – opowiadał mężczyzna.
- Pomagaliśmy wydostać się osobom, które były przytomne. Nikt nie podjął się pomocy tym, którzy leżeli bez ruchu – wyznał Chlebowski.
Pytany, czy jego zdaniem na miejscu szybko pojawiły się służby ratownicze powiedział, że owszem i że pomoc była liczna.
Kilkadziesiąt rannych
Do wypadku doszło ok. godz. 16.15. Doszło do niego na kolejowym rozjeździe. Jak poinformowała Małgorzata Sitkowska z PKP Intercity w sumie w czterech wagonach było 286 miejsc siedzących, a pasażerów było ok. 280.
Jedna osoba nie żyje, 84 trafiło do szpitali. Najbardziej ucierpiały osoby z pierwszego wagonu, który wykoleił się i przewrócił na bok. Pozostałe trzy wyskoczyły z szyn, ale utrzymały się na kołach. Maszyniście nic się nie stało, był trzeźwy.
Przyczyny wypadku nie są znane. Na miejscu nadal pracują służby. Trasa Warszawa-Katowice jest zablokowana.
ktm/tvn24.pl//bako