Na Kabatach miała powstać szkoła. Na działce pojawił się nawet płot z napisem "wkrótce nowa inwestycja". Tyle że nie ta, na którą czekają mieszkańcy. Zamiast szkoły będą apartamenty, bo miasto nie zdążyło uchwalić nowego planu.
O tym, że u zbiegu ul. Iwanowa-Szajnowicza i Zaruby ma powstać duży zespół szkół, mieszkańcy wiedzieli od dawna – zostało to zapisane w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego z 2008 roku. Ale część liczącego 1,7 ha terenu zarezerwowanego pod funkcję oświatową nie należała do miasta. Prywatni właściciele zaskarżyli plan do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Twierdzili, że jest niezgodny ze studium uwarunkowań przestrzennych, które postulowało w tym miejscu budowę mieszkań. Sąd - trzema wyrokami z 2008, 2010 i 2012 roku - przyznał im rację i uchylił zapisy dotyczące ich działki.
Deweloper pisał zażalenia, skargi
W 2014 miasto zmieniło studium. Dzielnica skupiła kilka prywatnych działek pod budowę szkoły i planowała zakup następnych, a miasto rozpoczęło przymiarki do uchwalenia nowego planu, który byłby zgodny ze studium. Tymczasem działkę - 5000 metrów w samym środku terenu przeznaczonego w planie pod szkołę - odkupiła od właścicieli firma Bond Investments. Już w 2011 roku złożyła wniosek o pozwolenie na budowę bloku. Dzielnica odmówiła, powołując się na toczące się w sądzie postępowanie. Urzędnicy liczyli, że sąd podtrzyma zapisy planu, a deweloper pisał zażalenia i skargi. Do skutku. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który 16 grudnia 2015 roku określił działania dzielnicy jako "zignorowanie prawomocnych wyroków sądu administracyjnego". Tymczasem deweloper odwołał się do wojewody mazowieckiego. A ten - 12 sierpnia tego roku - wydał pozwolenie na budowę bloku.
Dzielnica zaspała
- Warszawskie i ursynowskie władze nie zdążyły uchwalić zmiany planu zagospodarowania przestrzennego. Trwa to już ponad 23 miesiące. To kluczowe, bo nowy plan zarezerwowałby ten teren pod oświatę - podkreśla Piotr Skubiszewski ze stowarzyszenia Nasz Ursynów. Na zarzuty odpowiada burmistrz Ursynowa Robert Kempa. - Nasi poprzednicy (m.in. właśnie Nasz Ursynów - red.) doskonale wiedzieli, że od lipca 2011 roku deweloper stara się o pozwolenie na budowę. Nie zrobili nic, by przyśpieszyć uchwalenie planu - komentuje. I zapowiada walkę o teren. - Wezwaliśmy wojewodę do uchylenia pozwolenia na budowę - mówi. Zdaniem dzielnicy, dokument został wydany z naruszeniem kodeksu administracyjnego i prawa budowlanego, bo miasto nie miało zapewnionego udziału w postępowaniu, a wojewoda nie zbadał sprawy całościowo. Ursynów wnioskował też do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego o stwierdzenie nieważności decyzji wojewody.
Plan B
Tymczasem 22 października Rada Warszawy ma uchwalić nowy plan miejscowy dla terenów przy ul. Zaruby. Ursynowscy radni zaopiniowali go jednogłośnie. Gdyby pozwolenie zostało unieważnione, kolejne musiałoby już być zgodne z nowym planem. Ale na dziś deweloper ma w ręku ważny dokument i może budować. A nawet gdyby nie zdążył z niego skorzystać, z pewnością znów będzie się odwoływał od decyzji radnych. Sprawa może się więc ciągnąć latami. Burmistrz Kempa ma plan B. - Przyjrzymy się reformie oświatowej i na swoim fragmencie wybudujemy mniejszy obiekt - szkołę podstawową albo przedszkole - mówi.
kz/mś