O kasację wnosili trzej obrońcy 45-letniego Andrzeja T. ps. Tyburek, gangstera uważanego przez policję za człowieka od "mokrej roboty" w tzw. gangu wołomińskim. Próbowali przekonać Sąd Najwyższy, że w ciągu ostatnich siedmiu lat, gdy wymiar sprawiedliwości badał sprawę, doszło do licznych błędów w procedurze. I Sąd Najwyższy po części przyznał im rację, ale jednocześnie przyznał, że kasacji uwzględnić nie może.
Ukrywał się przez 10 lat
Z kronikarskiego punktu widzenia sprawa jest niezwykle prosta. Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku między grupami przestępczymi prawobrzeżnej Warszawy (nazywanymi umownie gangiem wołomińskim) trwała walka o wpływy i władzę. Jednym z epizodów tej walki była strzelanina w Aninie w styczniu 1999 r. Bandyci działający w grupie Karola S. ps. Karol strzelali do ludzi Mariana K. ps. Maniek. Zginął wówczas Krzysztof K. ps. Baniak, a Piotr W. ps. Kajtek został ranny. Zdaniem prokuratury jednym z osób, które brały udział w tym zamachu był właśnie Andrzej T. ps. Tyburek.
Pozostali uczestnicy zostali wcześniej prawomocnie skazani za to i kilka innych zabójstw. Ale nie "Tyburek", bo on ukrywał się przez ponad dekadę przed policją. Zatrzymano go dopiero w listopadzie 2009 r. Wkrótce potem rozpoczął się jego proces.
Winny, ale kara niewłaściwa
Tu sytuacja znacznie komplikuje się, ale już nie z kronikarskiego, a z prawnego punktu widzenia.
W pierwszym procesie sąd uznał winę Andrzeja T. i skazał na karę 25 lat więzienia. Od tego wyroku odwołały się i prokuratura i obrońcy. Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok, ale tylko co do kary orzeczonej za zabójstwo i kilka drobniejszych przestępstw. W pozostałym zakresie (czyli co do winy i co do kary za kilka innych przestępstw) wyrok stał się prawomocny.
Od tego prawomocnego wyroku jeden z obrońców "Tyburka" złożył kasację. Ale kasacja dotyczyła także wątku, który wrócił do ponownego rozpoznania, czyli kary m.in. za zabójstwo. To był pierwszy błąd w tej sprawie. Kolejnym było to, że w czerwcu 2014 r. Sąd Najwyższy rozpoznał kasację w pełnym zakresie. A nie powinien, bo przecież "wątek kary za zabójstwo" wrócił do sądu pierwszej instancji. - Trzeba przyznać, nie mamy co do tego wątpliwości, że to postanowienie Sądu Najwyższego było nieprawidłowe – mówił w czwartek sędzia Andrzej Stępka, sędzia Sądu Najwyższego podczas kolejnej rozprawy kasacyjnej w tej sprawie.
Kasacja tylko raz
W powtórnym procesie zapadł wyrok dożywocia, który potem utrzymał Sąd Apelacyjny. I to właśnie tego dotyczyła kasacja, którą w środę i czwartek zajmował się Sąd Najwyższy. Adwokaci przekonywali, że należałoby uchylić wszystkie wyroki, jakie do tej pory zapadły w tej sprawie, wskazując m.in. że w sprawie były błędy proceduralne, m.in. jeden z adwokatów reprezentował równolegle dwie osoby, które miały konflikt interesów.
Jednak Sąd Najwyższy uznał, że kasacji uwzględnić nie może. Po pierwsze dlatego, że zdaniem SN błędów powtórnym procesie nie było, a te które były nie miały wpływu na wyrok. Po drugie, nie można było rozpoznać kasacji za pierwszy proces w tej sprawie, ponieważ kasacja była już raz złożona (chodzi o rozpoznaną przez SN w czerwcu 2014 r.), a każdy uprawniony może ją składać tylko raz.
Czy to oznacza, że sprawa Andrzeja T. ps. Tyburek została ostatecznie zamknięta i resztę życia spędzi on w więzieniu? Teoretycznie tak. Ale jest jeszcze jedna furtka. – Kasację mógłby złożyć Rzecznik Praw Obywatelskich – mówi mec. Przemysław Florek, jeden z obrońców "Tyburka". Bo RPO "jest uprawniony" do składania kasacji w każdej sprawy, a w tej jeszcze nie składał.
Aresztowanie "Tyburka"
Piotr Machajski
Źródło zdjęcia głównego: ksp