Pociąg TLK z Warszawy do Łodzi miał odjechać o 13.25. Okazało się, że jest zbyt krótki, żeby zmieścili się w nim wszyscy. - Na peronie stało dużo osób z walizkami, dziećmi, zwierzętami. Byli zszokowani, że podjechał tylko jeden skład. Nie było konduktora, który wytłumaczyłby sytuację - relacjonuje Agata.
- Konduktor gdzieś się zaszył - dodaje Patrycja.
Skrócony i opóźniony
Pociąg odjechał z 15-minutowym opóźnieniem. Część pasażerów została na peronie i musiała szukać alternatywnego połączenia. - Ja jechałam tylko do Żyrardowa, więc miałam opcję Kolei Mazowieckich. Dlatego udało mi się dotrzeć do domu – dodaje Agata.
Z podobnego rozwiązania musiała skorzystać inna pasażerka, która poinformował Kontakt24. - Na Centralnym mogło zostać nawet kilkadziesiąt. Kolejne chciały wsiąść na Zachodnim. Oczywiście nie udało się im – mówi Beata w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
Pasażerki są oburzone, że pociąg, który zwykle ma dwa składy, w dniu Wigilii został skrócony.
Wyjaśnień nie będzie
Po wyjaśnienia udaliśmy się do PKP Intercity. Osoba odpowiedzialna dziś za kontakt z mediami nie odbierała telefonu. Sytuacji nie potrafił też wytłumaczyć pracownik infolinii PKP Intercity.
bako/ran
Źródło zdjęcia głównego: | independent.ie, BBC