"W dniu dzisiejszym byłem świadkiem, jak kierowca autobusu linii 153 wpuszczał pasażerów do autobusu przednim wejściem, natomiast już nie wypuszczał - nie otwierał drzwi na wezwanie przyciskiem" – pisze na warszawa@tvn.pl Piotr.
"O godzinie 7:00 był pewnego rodzaju tłok, pasażer, który wsiadł przednimi drzwiami, nie mógł przejść do środka, zaś kierowca odmawiał wypuszczenia przednimi drzwiami. Jeden z pasażerów w efekcie zaczął przepychać się ku środkowi autobusu, tratując innych, bo jaśnie Pan kierowca nie raczył otworzyć przednich drzwi" – czytamy w treści maila, który przyszedł na warszawa@tvn.pl.
"Uważam, że w sytuacji, jak jest tłok w autobusie, to przednie drzwi powinny być bezwzględnie otwierane dla wysiadających, jeśli tak nie jest, to w środku autobusu człowiek leży na człowieku, a przód jest pusty. Jak to się ma do racjonalnego wykorzystania miejsc w pojeździe? To już nie pierwsza interwencja, a mentalność i wyobraźnia kierowców pozostawia wiele do życzenia" – twierdzi Piotr.
Można zgłaszać skargi
Rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego odpowiada, że do tego zgłoszenia ciężko odnieść się na gorąco. Ale tłumaczy zasady, które obowiązują kierowców i pasażerów.
- W autobusach, które nie maja przycisków, tzw. ciepłego guzika, kierowca musi otwierać drzwi na przystankach, oprócz tych na żądanie. Natomiast w autobusach z ciepłym guzikiem, kierowca włącza instalację, a później pasażerowie sami otwierają sobie drzwi - zaznacza Igor Krajnow, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego.
Jeżeli pasażerowi mają zastrzeżenia do pracy kierowców komunikacji miejskiej, to mogą je zgłaszać m.in. na infolinię ZTM - 801 044 484.
ran/mz
Źródło zdjęcia głównego: Maciej Wężyk / tvnwarszawa.pl