- Na ulicy Solec były trzy holowniki i zwozili całą noc - opisuje jeden z mieszkańców. Zaznacza, że zakaz parkowania w miejscu, w którym zabierano pojazdy, zaczął obowiązywać po północy.
- Od rana szukamy swojego samochodu - narzeka młoda kobieta.
Z tymi, którym odholowano samochody, spotkaliśmy się w siedzibie straży miejskiej w Al. Jerozolimskich, gdzie przyszli załatwić formalności, by swoje auta odzyskać.
Wyliczyli, że muszą teraz zapłacić około 600 zł.
"Nikomu nie przeszkadzaliśmy"
Jak mówią, problem powoduje remont fragmentu ulicy. Znikają miejsca parkingowe. Ludzie narzekają, że nie dostali alternatywy, a mają wykupiony abonament parkingowy dla mieszkańców. Cieszą się z remontu i nie zaprzeczają, że złamali zakaz, ale oczekują ułatwień.
- W weekend mieszkańcy uznali, że nie będą nikomu przeszkadzać. Część osób zgłupiała od liczby znaków. Czujemy się pokrzywdzeni. Nikomu nie przeszkadzaliśmy w danym momencie - podkreśla mężczyzna, którego dziwi masowe holowanie.
Nie robiliśmy tego z premedytacją - tłumaczy mieszkanka
"Oznakowanie było prawidłowe"
Strażnicy miejscy pracujący w Al. Jerozolimskich nie chcieli skomentować tej sytuacji. Odesłali nas do swojej rzeczniczki prasowej. Nie udało nam się z nią skontaktować.
W rozmowie z "Gazetą Stołeczną" Monika Niżniak komentowała, że oznakowanie na Solcu było prawidłowe, a straż miejska nie ma kontaktów do kierowców, by powiadamiać ich o możliwości odholowania.
Do sprawy będziemy wracać.
Od rana próbujemy odzyskać samochód - opowiada mieszkanka
lata/mz