- Radni nie powinni kandydować do Sejmu - uważa prezydent Warszawy. Będzie przekonywała swoją partię, by na listach wyborczych do parlamentu nie znalazły się nazwiska miejskich radny.
Hanna Gronkiewicz-Waltz uważa, że jest zbyt wcześnie, by radni zamieniali Pałac Kultury na gmach przy Wiejskiej. W innych partiach przekonania są inne, a politycy, którzy będą układać wyborcze listy, już robią przymiarki i szukają wśród samorządowców wyborczych lokomotyw.
Dyskutując z niektórymi radnymi łatwo można stwierdzić, że co najmniej kilku z nich obierze kierunek na Parlament.
Kto do sejmu?
Wśród członków warszawskiej Platformy, którzy mogliby być ozdobą listy w jesiennych wyborach do sejmy znajduje się radna Anna Nehrebecka-Byczewska. Znana aktorka dostała się do Rady Warszawy z list PO z jednym z najlepszych wyborczych wyników w stolicy.
- Na razie jestem tu i jest mi bardzo dobrze, i nie myślę o żadnych zmianach, ani nikt mi żadnego pytania nie zadawał – zapewnia jednak radna zapytana o swoją kandydaturę.
Na giełdzie nazwisk radnych PO, którzy mają duże szanse na to, by reprezentować partię w wyborach poza Nehrebecką, są też Dariusz Dolczewski, Paweł Lech i o Ligia Krajewska.
O wiceprzewodniczącej rady warszawy w PO mówi się jako o tej, która może zebrać dużo głosów. - Jak będzie taka potrzeba to nie powiem "nie, odmawiam". Wszystko zależy od tego jakie będą decyzje mojej partii – komentuje Krajewska.
Prezydent zabroni?
Typowani na kandydatów na posłów radni bronią się przed jakimikolwiek deklaracjami. Ale jest inna deklaracja: prezydent Warszawy, która będzie sugerowała swojej partii aby na listach wyborczych nie znalazły się nazwiska radnych PO.
- Radni nie powinni startować do Sejmu kiedy jest dopiero kilka miesięcy po wyborach samorządowych. Gdyby to było pod koniec kadencji Rady to oczywiście to jest bardziej uzasadnione – stwierdza Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Inni problemu nie widzą
Takich przeszkód nie widzą politycy SLD. Na razie w partii przekonują, że najpierw będzie wyborczy program, później listy. A na nich prawdopodobnie na jedynce Katarzyna Piekarska szefowa mazowieckiego Sojuszu, a za nią Sebastian Wierzbicki, Małgorzata Szmajdzińska i Krystian Legierski.
- Gdyby pani Szmajdzińska się zgodziła, no to myślę, że dla niej miejsca by nie zabrakło. Pan Legierski rówież jest bardzo ciekawą postacią – mówi dyplomatycznie Tomasz Kalita, rzecznik SLD.
Na jasną deklarację już teraz zgodziła Paulina Piechna-Więckiewicz. Radna SLD będzie kandydowała wyborach do Sejmu.
W PiS-ie cisza
Ale to na razie jedyna taka deklaracja. Na drugim biegunie pod tym względem jest PiS, które milczy jak zaklęte. Tu na stołecznym gruncie karty będzie rozdawał były szef CBA, a obecnie szef stołecznego Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Kamiński.
Według niektórych radnych, na jego poparcie może liczyć szef klub radnych PiS, były wiceszef CBA Maciej Wąsik. Prawdopodbnie na listach partii znajdzie się także Jacek Sasin - niedoszły burmistrz Pragi Północ. Choć szefostwo partii od takiego scenariusza na razie odcina się.
- Nie rozmawiamy o kształcie list, nie znamy jeszcze terminu wyborów, więc wszystko przed nami – zastrzega Mariusz Błaszczak poseł PiS.
Początek kariery?
To fakt, daty wyborów jeszcze nie ma, wiadomo tylko, że musza odbyć się najpóźniej jesienią. Ale spoglądając w przeszłość wiele przykładów pokazuje, że samorząd warszawski może być idealnym początkiem politycznej kariery na samych szczytach.
Cyprian Jopekaq/roody