Burmistrz Ursynowa oskarża prezydent miasta o niesprawiedliwe traktowanie Ursynowa przy podziale pieniędzy na inwestycje. - Decyzje są niczym, poza politycznym odwetem, nieuzasadnione - ocenia w piśmie wysłanym do dziennikarzy.
O tym, jak mają być dzielone pieniądze na inwestycje w przyszłorocznym budżecie pisaliśmy pod koniec listopada. Wówczas Piotr Guział apelował o wstrzymaniem prac nad budżetem. Stwierdził, że mieszkańców Ursynowa oszukano, bo w przyszłym roku dostaną o 6 milionów złotych mniej niż planowano.
"Jeden z najniższych w historii"
Burmistrz dzielnicy, który stał za referendum w sprawie odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz jednak nic nie wskórał. "W czwartek, 5 grudnia otrzymaliśmy informację z Biura Rozwoju Miasta, że decyzją prezydent Warszawy została ostatecznie zablokowana możliwość wydatkowania ponad 2 mln zł środków inwestycyjnych, które zostały przyznane dzielnicy Ursynów na 2013 r. oraz został zmniejszony, jako jedynej dzielnicy, limit wydatków inwestycyjnych na 2014 r. o kwotę 5,6 mln zł, tj. aż o 26%. Tym samym budżet inwestycyjny Ursynowa będzie najniższy w historii, a w przeliczeniu na mieszkańca 16 spośród 18 dzielnic" - argumentuje Guział.
I wylicza, że przez to nie powstanie chodnik przy wyjściu ze stacji Imielin, nie zostanie rozbudowany parking przy urzędzie dzielnicy, nie będzie także boiska w Parku Lasek Brzozowy, ani pieniędzy na wykup działek pod kanalizację i drogi na Kabatach. Guział zaznacza, że zabraknie również środków na sygnalizację świetlną przy ul. Dereniowej i Zaruby, a także na budowę nowego przedszkola przy ul. Tanecznej. Jak informuje urząd dzielnicy, w poniedziałek o godz. 15.00 na placu Bankowym przed stołecznym ratuszem odbędzie się pikieta ok. 50 rodziców wraz uczniami ze Szkoły Podstawowej nr 323 im. Polskich Olimpijczyków mieszczącej się przy ul. Hirszfelda. Mają protestować przeciwko zabraniu środków na poprawę bezpieczeństwa w sąsiedztwie szkoły: budowy sygnalizacji świetlnej na ul. Dereniowej oraz przebudowa ciągu pieszo-jezdnego w ul. Hirszfelda.
"Kolejna szykana"
Guział przekonuje, że dzielnica apelowała wcześniej o przesunięciu na kolejne lata rewitalizacji Jeziora Grabowskiego i Księżego Stawu, dzięki czemu "zwolniłyby się" pieniądze. Jak twierdzi burmistrz, władze miasta jednak do tego się nie przychyliły.
"Decyzje te dowodzą, że prezydent m.st. Warszawy Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz przedkłada osobiste animozje nad dobro mieszkańców stolicy. Traktujemy je jako kolejną szykanę wymierzoną we władze Dzielnicy Ursynów i jej mieszkańców" - przekonuje Guział. "Niestety, chęć doraźnego dokuczenia oponentom politycznym po raz kolejny pchnęły stołecznych decydentów do wykorzystania wad ustrojowych m.st. Warszawy w bieżącej walce politycznej. Walki, której ofiarami są mieszkańcy Ursynowa. Mam nadzieję, że mieszkańcy Ursynowa za rok w wyborach samorządowych będą pamiętać jak "dbała" o nich prezydent stolicy i jej ekipa" - dodaje.
"Patrzymy całościowo"
Już wcześniej ratusz przekonywał, że stara się uwzględnić jak najwięcej potrzeb dzielnic.
– Każdy burmistrz chce dla swojej dzielnicy jak najwięcej pieniędzy. My jednak patrzymy na to wszystko całościowo w skali całego miasta. W pierwszej kolejności staramy się realizować inwestycje, które mają podnieść standard życia mieszkańców. W poprzednich latach, kiedy wpływy do budżetu były wyższe, przekazywaliśmy dzielnicom więcej środków finansowych na inwestycje. Teraz wpływy do budżetu są niższe – tłumaczył pod koniec listopada Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza. Zobacz, co Ursynów sądzi o swoim burmistrzu Piotrze Guziale:
ran/roody
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu