W poniedziałek Guział opowiedział też o tym, jakie emocje towarzyszyły osobom zgromadzonym w niedzielę wieczorem w sztabie Patryka Jakiego.
- Atmosfera była raczej radosna. Mieliśmy spotkanie z ministrem Jakim chwilę wcześniej w sztabie. Pan minister był uśmiechnięty i odprężony. Jakby zeszło z niego całe napięcie, bo jest zwycięzcą tych wyborów, jeśli chodzi o Prawo i Sprawiedliwość. To trzeba jasno powiedzieć - stwierdził kandydat na wiceprezydenta.
Zdaniem Guziała, Jaki nie miał szans na wygranie wyborów na prezydenta w stolicy, bowiem "od lat Prawo i Sprawiedliwość trafia w warszawie na szklany sufit".
- Uzyskał tutaj 30 procent, a gdyby kandydaci PiS-u w innych miastach mieli po 40-50 procent, można by powiedzieć, że mu się nie udało i to jest klęska. Jednak Patryk Jaki tak naprawdę przegrał z Kacprem Płażyńskim czy z Małgorzatą Wasserman, czyli wielkimi nazwiskami PiS-u w miastach, które mają raczej tendencje konserwatywne. A mimo wszystko uzyskali wynik porównywalny do Jakiego, który jest najlepszy w Warszawie od 2006 roku - dodał.
"Powinno dojść do drugiej tury"
Przypomnijmy, że według danych sondażu Ipsos Patryk Jaki uzyskał 30,6 proc, głosów w pierwszej turze wyborów.
- To ogromny triumf tego polityka. Ma powody do satysfakcji, włożył w tę kampanię ogromną pracę. Rozstrzygnięcie w pierwszej turze jest niesprawiedliwe. Powinno dojść do drugiej tury, bo Jaki na nią zasłużył - ocenił Guział.
I dodał, że zwycięstwo Trzaskowskiego jest efektem słabości pozostałych 12 kandydatów (oprócz Jakiego i niego samego).
- Przecież jak się okazało ze wstępnych sondaży, to elektorat pozostałych kandydatów przepłynął do Trzaskowskiego. Wyborcy uznali, że ich sympatie trzeba włożyć w kieszeń i zagłosować pragmatycznie, bo ci mniejsi kandydaci nie gwarantują niczego, nawet tego, że wejdą do Rady Warszawy - stwierdził.
Radny przyznał też, że na wynik pierwszej tury mogły mieć wpływ ostatnie wydarzenia, na które Patryk Jaki nie miał wpływu. Jako przykład wymienił ujawnienie taśm premiera Mateusza Morawieckiego i komentarze o tym, że politycy PiS-u dążą do wyjścia z Unii Europejskiej.
- To były zdarzenia, którymi Patryk Jaki nie mógł zarządzać. W dużych miastach elektorat jest syty, zadowolony. Ta ciepła woda w kranie jest wystarczająca do tego, żeby głosować na Platformę Obywatelską. A PiS to jest jednak niewiadoma. To jest zmiana i to dosyć radykalna - przyznał.
"Pośmialiśmy się z kampanii, z wpadek kandydatów"
Guział ocenił też, że tegoroczna kampania samorządowa była największą i najbardziej intensywną, w jakiej brał dotąd udział. Nie szczędził też słów uznania wobec Patryka Jakiego.
- To najbardziej pracowita i najbardziej ambitna osoba, jaką poznałem w polityce. A ma zaledwie 33 lata. Pod koniec kampanii spał dwie, trzy godziny na dobę i nie mógł więcej z tego wycisnąć. Jako człowiek i młody polityk ma przed sobą ogromne perspektywy. Te wybory to kolejna podwalina pod jego sukcesy - mówił.
W rozmowie z reporterką TVN24 Guział zdradził też jakie są jego powyborcze plany. - Przede mną od lat jest przyszłość w sektorze komercyjnym. Ja się świetnie realizuję we własnym biznesie. Nie ma tam presji, nie muszę nikomu się przypodobać, nie muszę uważać na to, co mówię, bo ktoś zwolni mnie z pracy, bo to sektor publiczny albo mam pracę dzięki rekomendacji politycznej, bo tak nie jest. Sam świetnie sobie radzę - powiedział.
I dodał, że w niedzielę wieczorem dostał esemesa od swojego prezesa o treści: "to teraz będziesz miał więcej czasu na biznes". - Dziś wracam ze spotkania. Trochę się pośmialiśmy z kampanii, z wpadek kandydatów. Trochę mi współczuł tego zaangażowania i mimo wszystko, przegranej w takim wymiarze, że Patryk Jaki nie został prezydentem Warszawy. Ale wszyscy doceniają to, co zrobił w tej kampanii. Wydaje się, że nawet dziennikarze i konkurencja widzieli tę jego tytaniczną pracę - podsumował.
Płakał? "Mam chore oczy"
Guział skomentował też spekulacje niektórych mediów, które dostrzegły, że po ogłoszeniu wyników sondażowych jego oczy "zaszkliły się". - To nieprzyzwoite, żeby tak mówić. Mam chore oczy. Proszę zwrócić uwagę, że zawsze mam zamglone i czerwone oczy. Niektórzy myślą, że to jest wynik imprezowania albo przyjmowania jakichś środków. Jeszcze inni, że się często wzruszam, a ja mam po prostu chore oczy - wyjaśnił radny.
kk/b