Gimnazjaliści wrócą do podstawówek, zabraknie miejsc dla przedszkolaków

Zabraknie miejsc w przedszkolach
Zabraknie miejsc w przedszkolach
Źródło: archiwum TVN
Najpierw cofnięcie obowiązku szkolnego dla sześciolatków, teraz likwidacja gimnazjów. Efekt? Miasto może mieć problem, by w przyszłym roku pomieścić wszystkich przedszkolaków. Zwłaszcza w takich dzielnicach jak Ursynów czy Targówek, gdzie według szacunków zabraknie po kilkaset miejsc.

Braki wynikają przede wszystkim ze zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków i z konieczności zapewnienia miejsc w przedszkolach również trzylatkom, co od 2017 roku nakazuje samorządom zmiana ustawy o systemie oświaty.

"W sytuacji nieprzyjęcia dziecka do żadnego ze wskazanych przez rodziców przedszkoli lub oddziałów przedszkolnych burmistrz dzielnicy obowiązany jest pisemnie wskazać rodzicom inną placówkę, która ich dziecko przyjmie" – informuje w odpowiedzi na interpelację jednego z radnych wiceprezydent Włodzimierz Paszyński.

"Nie pomieścimy dzieci"

Do tego wszystkiego dochodzi nowa, przygotowywana właśnie przez Prawo i Sprawiedliwość reforma wygaszająca gimnazja. - Nie pomieścimy młodszych dzieci, skoro mamy zapewnić miejsca w szkołach także dla siódmych i ósmych klas – mówi w rozmowie z "Gazetą Stołeczną" Wojciech Matyjasiak, wiceburmistrz Ursynowa, gdzie według informacji "Gazety" zabraknąć może 550 miejsc.

- Do września musimy znaleźć miejsce dla 22 oddziałów przedszkolnych. Szukamy wszędzie, gdzie się da. Na Ursynowie wykorzystamy wszelkie możliwe pomieszczenia: szatnie albo sale wspólne – dodaje.

Z podobnym problemem mogą mieć problemy inne dzielnice, w tym Targówek. Jego burmistrz Sławomir Antonik przyznał, że po przywróceniu ośmiu klas szkoły podstawowej dla najmłodszych zabraknie około 750 miejsc.

Gronkiewicz-Waltz krytycznie o zmianach

Hanna Gronkiewicz-Waltz o pomyśle minister edukacji Anny Zalewskiej wypowiedziała się w mediach społecznościowych. "Reforma edukacji MEN jest nie tylko nieprzemyślana, ale też bardzo kosztowna. Są lepsze sposoby na wykorzystanie tych pieniędzy" – napisała kilka dni temu.

#reformaedukacji MEN jest nie tylko nieprzemyślana, ale też bardzo kosztowna. Są lepsze sposoby na wykorzystanie tych pieniędzy. pic.twitter.com/JGqfaTa4Gf— Hanna Gronkiewicz (@hannagw) 9 listopada 2016

Z kolei wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera (PiS) przekonywał, że zmiany są odpowiedzią na potrzeby społeczeństwa. – Wprowadzamy je, ale prowadzimy konsultacje z nauczycielami, rodzicami i samorządowcami. Reforma ma służyć uczniom. Nie chciałbym, aby dzieci na Mazowszu uczyły się zmianowo. Najlepsza inwestycja jest w najmłodsze pokolenie – podkreślał na konferencji prasowej w ubiegłym tygodniu.

To nie pierwszy spór na linii ratusz-rząd związany ze zmianami w edukacji. Na początku roku Wiceprezydent Paszyński, który w stołecznym ratuszu odpowiada właśnie za edukację krytykował działania minister Zalewskiej. Ostrzegał, że z miejscami dla sześciolatków może być problem. Miał też pretensję, że minister konsultuje się bezpośrednio z dyrektorami placówek, a pomija władze miasta. Spór relacjonowaliśmy na tvnwarszawa.pl

Liczba przedszkolaków rośnie

W ubiegłym roku szkolnym (2015/2016) liczba dzieci w wieku przedszkolnym wynosiła nieco ponad 45 tys. osób. W bieżącym roku jest to 6 tys. więcej.

Paszyński zapewnia, że miasto zrobi wszystko, aby miejsca wszystkim chętnym zapewnić. Przypomina, że Warszawa już od kilku lat realizuje program rozbudowy przedszkoli i oddziałów przedszkolnych. "W 2017 roku dzięki modernizacji, budowie i rozbudowie przedszkoli i szkół powstanie ponad 5 tysięcy nowych miejsc w przedszkolach i oddziałach przedszkolnych". Najwięcej na Białołęce – 925, Woli – 577 i Mokotowie – 458.

"DOŚĆ NISZCZENIA EDUKACJI" CZYTAJ O PROTESTACH ZNP WS. LIKWIDACJI GIMNAZJÓW:

Protesty przeciwko likwidacji gimnazjów

kw/r

Czytaj także: