Fałszywy alarm w metrze. "Kurz wzbudził czujki przeciwpożarowe"

Fałszywy alarm w metrze
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
W środę przed godziną 14, na stacji metra Centrum, pasażerowie usłyszeli w niezwykle niepokojący komunikat wzywający do opuszczenia stacji. Jak się okazało, alarm był fałszywy, a czujki przeciwpożarowe uruchomił... kurz, który wytworzyli robotnicy pracujący na stacji.

O ewakuacji na stacji metra w centrum poinformował nas internauta. - Właśnie zarządzono natychmiastową ewakuację metra Centrum – napisał Kamil na Kontakt 24.

Jak informuje Metro Warszawskie alarm okazał się fałszywy. – Zewnętrzna firma prowadziła prace w pomieszczeniu bankomatowym. Wywołały one spore zakurzenie, które wzbudziło dwie czujki przeciwpożarowe. Wówczas automatycznie na peronach uruchamia się komunikat wzywający do opuszczenia stacji – mówi Paweł Siedlecki z biura prasowego metra.

Sytuację potwierdza policja. – Dostaliśmy informację, że podczas prac remontowo-technicznych przypadkowo włączyła się czujka przeciwpożarowa. Na miejsce udali się policjanci z komisariatu metra, został też nawiązany kontakt z dyżurnym – mówi Agnieszka Włodarska z KSP.

Bez paniki

Cała sytuacja trwała około 5 minut. – Na stacji znajdowali się pasażerowie, jednak nie było żadnych oznak paniki – relacjonuje pracownik metra.

Nie zarządzono też ewakuacji stacji. – Dyżurny był w swojej dyspozytorni. Otrzymał informację o wzbudzeniu czujki w pomieszczeniu z bankomatem. Sprawdził sytuację i wyłączył komunikat. Nie wpłynęło to na ruch pasażerski – dodaje Siedlecki.

Czy pasażerowie zaczęli sami opuszczać stację po usłyszeniu komunikatu? Czy jednak pozostali na peronach? Na tak szczegółowe pytania Siedlecki obiecał przekazać nam informację w czwartek.

"Urządzenia działają prawidłowo"

Jak to możliwe, że wystarczy tuman kurzu żeby wzbudzić alarm? - Widocznie kurzu było na tyle dużo, że czujki zostały wzbudzone. Potwierdza to tylko, że urządzenia działają prawidłowo. Jeżeli w metrze prowadzone są prace, które mogłyby włączyć alarm, choć nie ma zagrożenia dla pasażerów, to zawsze przeprowadzane są one pod specjalnym nadzorem, aby takich fałszywych alarmów uniknąć - mówi Siedlecki.

Jak przyznaje, w czasie środowych prac specjalnego nadzoru jednak nie było. - W tym przypadku zakres prac nie wymagał dodatkowych obostrzeń, bo standardowo nie powinny one wzbudzić czujek - wyjaśnia Siedlecki.

Czy jest gwarancja, że przy podobnych pracach znów alarm się nie włączy? – Ciężko powiedzieć, każde prace w metrze są inne. Zawsze jednak mamy pełną wiedzę o nich. W tym przypadku czujka znajdowała się bezpośrednio nad bankomatem, który był konserwowany – mówi Siedlecki.

jb,jk/

Czytaj także: