- To jest utrudnienie. Chyba z tym można by zrobić jakiś porządek - tak kierowcy komentują fakt, że na zamkniętym fragmencie trasy S79 świecą się latarnie, a na jej otwartym odcinku są wyłączone.
Skradzione elementy
Sprawę opisaliśmy na tvnwarszawa.pl w piątek. Zajęły się nią również Fakty TVN, a sens tej absurdalnej sytuacji tłumaczyła rzeczniczka warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, inwestora trasy.
- Jesteśmy na etapie uruchamiania tego oświetlenia. Musieliśmy uzupełnić o skradzione elementy. A teraz jest to uzależnione od wykonawcy, to znaczy od operatora sieci energetycznej - mówi Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka warszawskiego oddziału GDDKiA.
Również eksperci starają się spojrzeć na problem z dwóch stron. - Z punktu widzenia użytkowania drogi jest to sytuacja kuriozalna, choć formalnie została odebrana przez generalną dyrekcję tylko część drogowa, czyli tylko jezdnie - uważa Łukasz Oleszczuk ze Stowarzyszenie Integracji Stołecznej Komunikacji.
ran//ec