Projektant wybrany, umowa wynegocjowana - można siadać do projektowania Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Miasto zapewnia, że tym razem inwestycji nie powstrzymają sprawy własnościowe, bo działki zostały wykupione. To jednak nieprawda: jedna wciąż jest w prywatnych rękach.
To Hanna Gronkiewicz-Waltz ogłosiła w czwartek, kto będzie projektował Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Teatr Rozmaitości. Dwie instytucje znajdą się w dwóch budynkach, które zajmą północną część placu Defilad.
"To należy do miasta"
Poprzednia próba - ze szwajcarskim architektem Christianem Kerezem w roli głównej - zakończyła się porażką między innymi w związku z faktem, że część działek objęta była roszczeniami lub znalazła się w prywatnych rękach. Gdy ratusz zerwał umowę z architektem, wziął się intensywnie za porządkowanie tej sytuacji.
Nikogo nie zdziwiło więc, gdy prezydent miasta powiedziała w czwartek, że tym razem kwestie własności inwestycji nie zatrzymają: - Mamy pewność, że tam gdzie będzie stało Muzeum Sztuki Nowoczesnej i TR Warszawa, to należy do miasta - zapewniła Hanna Gronkiewicz-Waltz.
To jednak nieprawda. Wystarczy wejść na stronę urzędu miasta, zajrzeć na umieszczoną tam mapę i sprawdzić stan własności działek pod przyszłym muzeum. Jedna z nich, w rubryce własność ma wpisane słowo "pozostałe". Co to oznacza?
"Negocjacje się zakończyły"
Odpowiedź znajduje się w księdze wieczystej - wynika z niej, że działka jest po prostu w prywatnych rękach. Jako właściciel wpisana jest spółka Milstone Investments. Prawdopodobnie kupiła ją od kogoś, kto skutecznie załatwił roszczenie do tego fragmentu placu Defilad.
Nie udało nam się skontaktować ze spółką, ale fakt że jedna z działek wciąż nie należy do miasta potwierdził szef miejskiego biura gospodarki nieruchomościami Marcin Bajko: - Z formalnego punktu widzenia działka rzeczywiście nie jest jeszcze nasza. Nie mamy aktu notarialnego - przyznał. Ale zaraz wyjaśnił: - Negocjacje z właścicielem praktycznie się zakończyły. Zamienimy to na budowlaną działkę na Mokotowie.
Zakończenie wymiany nie było możliwe, bo mokotowska działka jest objęta planem miejscowym, który nie wyjaśnia, jak ma być poprowadzony dojazd. - Czekamy na odpowiedź z wydziału architektury, żeby wpisać to do aktu notarialnego. Wtedy zamienimy działki - zapowiada Bajko.
A czemu pani prezydent mówiła na konferencji coś innego? - Miała na myśli to, że negocjacje zostały zakończone - tłumaczy Jarosław Jóźwiak, szef gabinetu prezydent miasta.
Karol Kobos
Źródło zdjęcia głównego: Dawid Krysztofiński / tvnwarszawa.pl