- W najbliższych dniach zostanie to rozstrzygnięte i ciekawość nas wszystkich zostanie zaspokojona - mówił o kandydacie Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta stolicy Jacek Sasin. Był gościem programu "Jeden na Jeden dogrywka".
Sasin pytany przez Bogdana Rymanowskiego, czy kandydatem zostanie obecny wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, czy szef kancelarii premiera Morawieckiego - Michał Dworczyk, odpowiedział że nie wie, bo "jeszcze nie ma decyzji".
- Myślę, że w najbliższych dniach zostanie to rozstrzygnięte i ciekawość nas wszystkich zostanie zaspokojona. Tu trzeba wziąć pod uwagę wszystko, również to jaka dzisiaj jest rozpoznawalność, jaka jest rzeczywiście szansa pozyskania dodatkowych wyborców - twierdził Jacek Sasin.
I dodał, że "każdemu kandydatowi Prawa i Sprawiedliwości będzie pomagał na tyle, na ile będzie w stanie"
Bez trzeciego kandydata
Podczas programu Sasin wykluczył kandydaturę byłej premier Beaty Szydło. - Nigdy chyba poważnie nie zaistniała w naszych kalkulacjach wewnątrzpartyjnych. To był raczej taki fakt medialny, który się pojawił. W tej chwili raczej wykluczam, że może się pojawić trzeci kandydat. Jest za późno, żeby takie dywagacje snuć - powiedział.
Pytany o Michała Dworczyka, podkreślał jego związek z samorządem stolicy - Dworczyk nie zaistniał w polityce wraz z premierem Morawieckim. Jest w Prawie i Sprawiedliwości od dawna. Był samorządowcem warszawskim, wieloletnim radnym, szefem PiS w dzielnicy Śródmieście, więc jest bardzo mocno zakorzeniony w warszawskim samorządzie - zaznaczał Sasin.I przyznał, że Dworczyk, jest niewątpliwie "bardziej zakorzeniony" niż Patryk Jaki. - Jaki ma oczywiście z kolei inne przymioty, które są bardzo ważne. Dlatego ten wybór jest trudny. To nie jest tak, że jest on oczywisty - dodał chwilę później.
"Kampania może zdziałać cuda"
Sasin w "dogrywce jeden na jeden" stwierdził, że "warszawiacy odwrócili się od Platformy Obywatelskiej".- Najważniejsze żeby wygrać te wybory. Nie tylko mam nadzieję, ale przemawiają za tym badania opinii publicznej, które wskazują, że Warszawa - która faktycznie przez ostatnie lata była takim matecznikiem PO - dziś jest miastem, w którym warszawiacy się od [PO - red.] odwrócili - powiedział, powołując się na wewnętrzne i "inne dostępne badania, które pokazują trendy". - Kiedy ja startowałem [w wyborach w 2014 roku - red.] miałem poparcie w sondażach 10 procent, a Hanna Gronkiewicz-Waltz miała 70 procent. Potem w drugiej turze udało się zbliżyć te wyniki. Przegrałem, ale był to wynik powyżej 40 procent. Więc kampania może tutaj zdziałać cuda, a to będzie dobra okazja żeby pokazać, jak źle platforma w Warszawie rządziła - podsumował Sasin.
md/mś