Za każdy porzucony pojazd miasto inkasowało nawet 4 tysiące złotych dofinansowania z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Tak było dotychczas.
Teraz za utylizację wraków fundusz nie zapłaci nawet złotówki. W efekcie miasto straci ponad dwa miliony złotych. Dlaczego? Prawdopodobnie przez urzędnicze zaniedbania. Straż miejska, która usuwa wraki, nie złożyła na czas odpowiednich dokumentów.
Kto składa wniosek?
- Myślę, że to niedbalstwo osób odpowiedzialnych ze straży miejskiej za przekazanie wniosku, za które odpowiada komendant straży miejskiej - mówi Artur Jarecki z NSZZ Solidarność.
- Tak naprawdę wniosek składa miasto – broni się straż miejska, ale jej komendant nie chciał się spotkać z dziennikarzem.
- Nie było tego w zakresie obowiązków straży miejskiej. Nie przygotowywała wniosku, sporządziła jedynie dokumentację, która mogła być podstawą do złożenia wniosku. Wniosek został zgłoszony przez odpowiednie komórki miasta – tłumaczy Monika Niżniak, rzeczniczka straży miejskiej.
Ratusz czeka na wyrok...
Wniosek został zgłoszony z 3-miesięcznym opóźnieniem, dlatego nie został w ogóle rozpatrzony. Za zaniedbanie kosztujące warszawiaków dwa miliony złotych, nikt nie poniósł konsekwencji.
- Pociągnąć do odpowiedzialności będzie można wtedy, gdy będzie prawomocne rozstrzygnięcie. Na razie o stracie mówić nie można - odpiera zarzuty Jarosław Jóźwiak, dyrektor gabinetu prezydent Warszawy.
... który już zapadł
Ratusz czeka na rozstrzygnięcie sądowe, ale takie postępowanie już się zakończyło. Wojewódzki Sąd Administracyjny odrzucił skargę ratusza w tej sprawie, a wyrok uprawomocnił się.
Krótko po tym, gdy okazało się, że miasto straci pieniądze, Hanna Gronkiewicz-Waltz zarządziła kontrolę. Jednak kontrola nie wykazała nieprawidłowości i nie wskazała winnego. Magazyn "Prosto z Polski" dowiedział się, że sprawie przyjrzy się teraz Najwyższa Izba Kontroli.
TVN WARSZAWA ZAJMOWAŁA SIĘ SPRAWĄ JUŻ W STYCZNIU
bako/par