Dokumenty i korespondencję zauważył w śmietniku jeden z naszych czytelników. Zdjęcie tego, co zastał przy Żurawiej przesłał na Kontakt 24. Wskazane przez niego miejsce sprawdził nasz reporter.
- Dokumenty znajdują się w jednym z dwóch kontenerów na tyłach budynku. Z tego co udało mi się odczytać wynika, że to korespondencja między poszczególnymi departamentami ministerstwa w sprawie projektów unijnych. Zauważyłem też aneksy do umów z powiatowymi centrami pomocy - opisuje Artur Węgrzynowicz.
Papiery datowane są na lata 2012-2014. Wówczas resort był jeszcze Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej (w 2015 roku do nazwy doszedł człon "Rodziny"). Większość dokumentów jest w dobrym stanie, niektóre z nich są w koszulkach lub teczkach.
"Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca"
Skontaktowaliśmy się z resortem pracy. - Wszystkie dokumenty ministerstwa są archiwizowane. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca - zaznaczyła na wstępie Małgorzata Czerepak z Biura Promocji MRPiPS. I dodała, że pośród rzeczy, które trafiły do kontenera nie było oryginałów: ani pism adresowanych do osób prywatnych, ani przez nie przesłanych.
Nie jest pewne, dlaczego dokumenty trafiły na śmietnik. - Nie wiemy, jak to się stało. Musimy sprawdzić, kto zawinił i jak do tego doszło. Te dokumenty zostały przez nas zabrane. W kontenerze nie zostało nic, co nie powinno się tam znaleźć - zapewniła w poniedziałek wieczorem Czerepak.
Dokumenty ministerstwa trafiły do śmietnika
kk/b