Hasła nawiązywały do Manify, która przeszła dzisiaj ulicami Warszawy. Jednak policja twierdzi, że zatrzymanie nie ma z nią związku.
– Jest to zatrzymanie w związku z uszkodzeniem mienia. Doszło do niego w miejscu innym niż przechodziła Manifa. Sam marsz odbył się bez zakłóceń – powiedział Tomasz Oleszczuk z Komendy Stołecznej Policji.
Zatrzymani - chłopak i dziewczyna - zostali przewiezieni do komisariatu przy ulicy Wilczej. W niedzielę wieczorem zebrała się tam grupa około 30 osób.
"Spontaniczna demonstracja"
- Przyszliśmy jako spontaniczna demonstracja solidarnościowa, a przed komendą juz na nas czekało około 30 policjantów, jakby szykowali się do tego, że będziemy szturmować budynek – opisuje Joanna Erbel, działaczka miejska, która była na miejscu.
Ludzie zebrani przed komisariatem skandowali: "Wypuśćcie ich!". Później trzyosobowa delegacja (w tym brat jednej z zatrzymanych osób) poszła na komisariat dowiedzieć się czegoś więcej. - Dowiedzieli się, że ta dwójka zostanie zatrzymana na noc, i że Marta jest pod opieką lekarza, bo przewlekle choruje. Potem się rozeszliśmy – dodała Erbel.
bf/roody
Źródło zdjęcia głównego: Joanna Erbel