Trzej mężczyźni zgłosili sie od przedsiębiorcy i zaoferowali za jego lokal 350 tysięcy złotych. W całym biznesie był tylko jeden haczyk: pieniądze miały być wypłacone gotówką, ale najpierw trzeba było je "odzyskać".
Jak tłumaczyli niedoszli nabywcy, gotówka na zakup lokalu pochodziła z przemytu i pokryto ją specjalną farbą. By ją odzyskać, należało użyć preparatu chemicznego oraz prawdziwych pieniędzy.
Cudowne rozmnożenie
Aby uwarygodnić cała transakcję, jeden z oszustów, 30-letni Kameruńczyk, przygotował prezentację, w czasie której do banknotu 100 euro przyłożył dwa skrawki białego papieru, polał jakimś preparatem i - jak magik na pokazach cyrkowych - wyciągnął trzy banknoty po 100 euro.
Ten pokaz tak zadziałał na wyobraźnię sprzedającego lokal, że wszedł w układ z oszustem. Biznes miał polegać na tym, że on wyłoży 10 tysięcy euro, a oszust "rozmnoży" je na 30 tysięcy, z czego zapłaci pierwszą ratę za lokal.
Miesiąc na reakcję chemiczną
Następnego dnia mężczyźni spotkali się ponownie. Sprzedający lokal miał ze sobą 10 tysięcy. Oszust dokładnie przełożył pieniądze papierkami, polał preparatem chemicznym i szczelnie zapakował. Pakunek miał tak leżeć kilka dni. Po tych kilku dniach przyjechali obaj na miejsce, by podzielić się zyskiem.
Okazało się jednak, że "proces" nie przebiegł pomyślnie. Według oszusta, zabrakło preparatu chemicznego. To miało oznaczać, że cały proces zakończy się sukcesem, ale będzie trwał znacznie dłużej i pieniądze w paczce muszą leżeć ponad miesiąc.
Kameruńczyk wpadł w zasadzkę
Gdy dręczony niepokojem przedsiębiorca sam po kilku dniach pojechał sprawdzić, co z jego pieniędzmi, okazało się, że w paczce są tylko pocięte papiery. Gotówka zamiast się rozmnożyć - zniknęła.
O sprawie powiadomił policjantów. Przygotowano zasadzkę. 30-letniego Kameruńczyka zgubiła chciwość. Pokrzywdzony zadzwonił do niego z propozycją przekazania kolejnych 10 tysięcy euro, a 30-latek zgodził się. Gdy przyjechał w umówione miejsce został zatrzymany. Teraz zajęli się nim funkcjonariusze zwalczający przestępczość gospodarczą. W piątek zatrzymany trafi do prokuratury, gdzie usłyszy zarzut oszustwa. Za ten czyn grozi do 8 lat więzienia.
KSP/ec/roody