Referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz odbędzie się 13 października. Ostatni sondaż TNS Polska wykazuje, że 37 proc. mieszkańców stolicy wybiera się na referendum ws. jej odwołania. W sobotę prezydent Warszawy została przewodniczącą stołecznej PO.
Leszek Miller stwierdził, że podczas wyboru, czy wziąć udział w przyszłotygodniowym referendum, ludzie będą się "kierować rozumem albo emocjami". - Niezależnie od wyniku referendum władza w Warszawie się nie zmieni. Dalej Platforma Obywatelska będzie miała ponad połowę radnych. A nawet jeżeli pani Hanna Gronkiewicz-Waltz zostanie odwołana, no to premier mianuje komisarza i na pewno będzie to ktoś z PO - przewiduje były premier.
- Można też się kierować emocjami, powiedzieć: idziemy, bierzemy udział, bo to jest fantastyczna okazja, żeby ukarać Platformę i osobiście pana premiera, który się w to zaangażował - dodał.
A czym będzie się kierował sam Leszek Miller? Jak mówił, "chłodną analizą". Ale nie chciał zdradzić, czy sam weźmie udział w referendum, bo - jak tłumaczył - czeka na decyzję kolegów i koleżanek z partii. - Serce pani oddam pani redaktor, ale proszę mnie nie dręczyć. Ja nie mogę tego zrobić moim koleżankom i kolegom - odpowiadał na ponawiane pytanie Katarzyny Kolendy-Zaleskiej.
List SLD do prezydent
Były premier mówił również o tym, że warszawski SLD skierował do prezydent Warszawy list z 13 postulatami, ważnymi dla mieszkańców ze stolicy. Partia miała otrzymać odpowiedź od byłej przewodniczącej stołecznej PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, w której pojawiły się deklaracje związane z 12 postulatami. Jak podkreślił przewodniczący partii, nie pozostanie to bez znaczenia podczas decyzji warszawskiego SLD.
CZYTAJ RAPORT TVNWARSZAWA.PL NA TEMAT REFERENDUM
Miller skrytykował również PiS za udział w kampanii referendalnej. - Było do przewidzenia, i myśmy mówili o tym od początku, że PiS przejmie ideę referendum od Piotra Guziała i ruchów obywatelskich. PiS nie może zlekceważyć takiej okazji. I należy się trzymać od nich z daleka, bo kto się Kaczyńskiego dotyka, ten znika - podsumował.
Zdaniem Millera władze w Warszawie najlepiej zmienić za rok, podczas wyborów samorządowych. Jak mówił, referendum kosztuje dużo pieniędzy, które można byłoby "przeznaczyć na mieszkańców". - Do tych wyborów (w przyszłym roku-red.) Sojusz Lewicy Demokratycznej energicznie się przygotowuje. Będziemy mieli naszego kandydata - zapowiedział. I dodał, że w tym momencie ma na myśli "kilka typów".
Tvn24.pl/aj/gak