Dzwoniła na 112 i zgłaszała interwencje, by zrobić "na złość" sąsiadom

Dyspozytor numeru 112 (zdjęcie ilustracyjne)
Operatorzy numeru 112 o zgłoszeniach
Źródło: TVN24
Awantura domowa, spożywanie alkoholu w miejscu publicznym oraz zakłócanie porządku publicznego – powody zgłoszeń na numer alarmowy, których dokonywała 61-letnia ciechanowianka były różne. W trakcie, gdy policjanci przeprowadzali czynności w związku z jednym zawiadomieniem, kobieta zgłaszała telefonicznie kolejne. Wszystkie, by zrobić "na złość". Teraz zgłaszająca stanie przed sądem.

Ciechanowscy policjanci otrzymali zgłoszenie dotyczące awantury domowej w jednym z mieszkań bloku wielorodzinnego.

Chciała zrobić "na złość" sąsiadom

"Nie potwierdzili tego zgłoszenia. W trakcie przeprowadzanej interwencji otrzymali jednak kolejne zgłoszenia o awanturującym się sąsiedzie, zakłócaniu porządku publicznego oraz spożywaniu alkoholu w miejscu publicznym. Wiedzieli, że takie sytuacje nie miały miejsca" - informują policjanci.

"W związku z tym zapukali do drzwi zgłaszającej i poinformowali ją o bezpodstawnym wezwaniu patrolu. 61-letnia ciechanowianka była pijana. Stwierdziła, że chciała zrobić sąsiadom "na złość". Kobieta zgłosiła w sumie aż pięć bezpodstawnych interwencji. Za swoje zachowanie odpowie teraz przed sądem" - dodają.

ZOBACZ: Zadzwonił na 112 i powiedział, że jego kolega wypadł z szóstego piętra. To miał być "żart".

I przypominają, że przed wybraniem numeru alarmowego należy zastanowić się, czy sprawa, którą chce się zgłosić, wymaga interwencji policji. "Należy pamiętać, że w czasie, kiedy blokuje się linię alarmową, ktoś inny może pilnie potrzebować pomocy" - przypominają.

Za bezpodstawne wezwanie służb kodeks wykroczeń przewiduje karę określoną w art. 66 § 1: kto ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność fałszywym alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1 500 złotych.

Czytaj także: