Robotnicy, którzy w czwartek rano pojawili się na budowie Południowej Obwodnicy Warszawy, znaleźli w błocie ciało 41-letniego mężczyzny. Policja i prokuratura wciąż próbują ustalić, jak się tam znalazło.
Informacja o zwłokach na placu budowy dotarła do policjantów w czwartek o 7.45. - Na ciało natknęli się pracownicy podwykonawcy, który prowadzi roboty przy ulicy Rosoła - potwierdził Mateusz Witczyński, rzecznik firmy Astaldi, budującej ursynowski odcinek POW.
Policjanci szybko ustalili tożsamość zmarłego. - To 41-latek. Miał przy sobie dokumenty. Nie był pracownikiem budowy - poinformował nas Robert Koniuszy z mokotowskiej komendy rejonowej.
Czynności na miejscu przeprowadzili policyjni technicy. Wezwani zostali też prokurator i lekarz, który potwierdził zgon mężczyzny. - Na ciele nie było żadnych widocznych obrażeń. Prokurator zleci teraz przeprowadzenie sekcji zwłok - informował w czwartek Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej.
Sekcja zwłok
Postępowanie prowadzone jest w kierunku artykułu 155 Kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci. Śledczy będą teraz ustalać, w jaki sposób 41-latek znalazł się na terenie budowy i co spowodowało jego zgon. Z nieoficjalnych informacji wynika, że prawdopodobnie doszło do nieszczęśliwego wypadku.
We wtorek dowiedzieliśmy się, że nie przeprowadzono jeszcze sekcji zwłok. Kiedy do tego dojdzie, jej wyniki będą znane dopiero za kilka tygodni.
kk/b