Chcieli wejść do telewizji. Policja nie pozwoliła

Kilkaset osób uczestniczyło w sobotniej pikiecie Solidarnych 2010 pod siedzibą TVP na placu Powstańców Warszawy. Demonstranci chcieli się dostać do budynku. Na przeszkodzie stanęła policja. Wrócili wieczorem i zapowiedzieli, że będą manifestować całą noc.

Zebrani trzymali transparenty: Doć kłamstw, Żądamy wolnych mediów, Dość Tuskolandii, Dość dyskryminacji katolickich mediów. Wznosili okrzyki: Tu jest Polska, Precz z cenzurą. Domagali się oddelegowania na marsz "Obudź się Polsko" dziennikarzy TVP, którzy do końca i uczciwie będą go relacjonować.

Przeciw cenzurze

Przewodnicząca Solidarnych 2010 Ewa Stankiewicz wzywała, by ukrócić cenzurę w polskich mediach.

Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz zwrócił się do pracowników TVP, którzy wyglądali przez okna budynku: "Zapraszamy do normalnego świata. Przywróćmy ten kraj dla normalnych mediów. Media są od tego, żeby rząd kontrolować, a nie się mu podlizywać. Mówcie prawdę. Z prawdą zajdziecie dalej niż z tymi kłamstwami".

Nie wpuścili ich do budynku

Demonstrujący przygotowali pismo do władz TVP, w którym domagali się m.in. zniesienia cenzury w mediach. Aby przekazać pismo próbowali dostać się do budynku TVP, ale nie wpuszczono ich do budynku. Wrócili wieczorem i zapowiedzieli całonocną manifestację.

Jak mówiła PAP Beata Sławińska, członek zarządu stowarzyszenia Solidarni 2010 uczestnicy pikiety chcą nakłonić dziennikarzy, żeby relacjonowali rzeczywistość zgodnie z prawdą. - Dziennikarz to jest zawód z misją, jego zadaniem jest mówienie, jak prawda wygląda, a nie przekłamywanie prawdy – tłumaczyła. Uczestnicy pikiety zamierzają rozbić na placu miasteczko namiotowe. Twierdzą, że dostali na to zgodę ratusza. Na stronie urzędu miasta jest informacja, że mają zezwolenie na zgromadzenie publiczne do niedzieli, do godz. 24.

PAP//b

Czytaj także: