Dwóch nastolatków weszło na zamarznięty staw przy Potoku Służewieckim. Powrót na brzeg okazał się niełatwy, bo lód zaczął pękać pod ich nogami. Na pomoc chłopakom ruszyli policjanci i strażacy.
Informacja o 15-latkach, którzy utknęli na zamarzniętym stawie dotarła najpierw do mokotowskich policjantów. Zgłoszenie otrzymali w poniedziałek około godziny 18.
- Chłopcy weszli na lód z przekonaniem, że ich utrzyma. W drodze powrotnej przekonali się jednak, że tak nie będzie. Lód zaczął trzeszczeć i pękać pod ich nogami - informuje Robert Koniuszy, oficer prasowy mokotowskiej policji.
"Przemarznięci, przemoczeni i wystraszeni"
Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, chłopcy nadal byli uwięzieni na lodzie. - Policjanci nawiązali kontakt z wystraszonymi nastolatkami. Polecili im położyć się na powierzchni lodu, żeby rozłożyć ciężar ciała i cały czas z nimi rozmawiali, uspokajając ich - relacjonuje Koniuszy.
Policjanci wezwali strażaków. Byli jednak przygotowani na to, by natychmiast ruszyć do akcji, gdyby 15-latkowie zaczęli tonąć. - Zdjęli większość umundurowania, żeby wejść do wody i uratować chłopców, gdyby lód zaczął dalej pękać - zaznacza oficer prasowy.
Po kilku minutach nad Potok Służewiecki dotarła straż pożarna. Strażakom udało się bezpiecznie zdjąć nastolatków z lodu. - Gdyby nie szybka akcja służb ratowniczych, mogłoby się to zakończyć dramatycznie - mówi Koniuszy. I dodaje, że 15-latkowie wrócili do domu "przemarznięci, przemoczeni i wystraszeni".
Służby przestrzegają przed wchodzeniem na zamarznięte stawy, rzeki i jeziora. Przypominają, że to śmiertelnie niebezpieczne, bo lód na naturalnych zbiornikach wodnych nie wszędzie jest tej samej grubości. Należy o tym pamiętać zwłaszcza, gdy na zewnątrz panują dodatnie temperatury.
kk
Źródło zdjęcia głównego: KRP II