W połowie lipca poznańska policja otrzymała zawiadomienie od kolekcjonera, że bliżej nieznane osoby ukradły mu kilkadziesiąt dzieł sztuki.
- Twierdzili, że muszą zabezpieczyć do badań część jego kolekcji obrazów, gdyż miały one mieć związek z zabójstwem - wyjaśnia Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Zbierał je 30 lat
Sprawą zajęli się policjanci z komendy wojewódzkiej w Poznaniu. W trakcie działań operacyjnych ustalono, że w poznańskim światku przestępczym od jakiegoś czasu krążyła informacja o rzekomej kolekcji dzieł sztuki przejętej w czasach wojennych, tzw. kolekcji Goebbelsa. Miała ona znajdować się w rękach poznańskiego kolekcjonera.
- Policjanci ustalili, że grupa osób zainspirowała się informacjami o "złotym pociągu", a przy okazji dowiedzieli się o tzw. kolekcji Goebbelsa - zbioru dzieł sztuki, które miały być przejęte w ramach działań wojennych. Z niewiadomych przyczyn stwierdzili, że mają się one znajdować właśnie w prywatnym domu kolekcjonera - mówi Borowiak.
Poznaniak, któremu skradziono dzieła sztuki, zbierał je od około 30 lat.
- Mężczyzna przez lata skupował te dzieła. Dla niego ich wartość miała wynosić wiele milionów złotych. Czekamy na opinię biegłych, którzy przeprowadzą ekspertyzę ich rzeczywistej wartości - wyjaśnia Borowiak.
Jak dodaje, żaden z obrazów, grafik i szkiców nie był na liście poszukiwanych dzieł sztuki, utraconych podczas II wojny światowej.
Trzy osoby w areszcie
- Informacje zdobyte przez policjantów były wiarygodne i wskazywały na konkretne podejrzane osoby. Wiadomości te przekazano prokuratorom z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, którzy wszczęli natychmiast śledztwo. Dzięki współpracy z policjantami z komendy stołecznej odzyskano obrazy i inne dzieła sztuki - tłumaczy Borowiak.
Podejrzani zostali zatrzymani przed Muzeum Narodowym w Warszawie. Prawdopodobnie chcieli tam wycenić wartość dzieł sztuki. - To jedna z hipotez, które są badane - przyznaje Borowiak.
Zatrzymano osiem osób podejrzanych, do aresztu trafiły trzy. - To mieszkańcy Poznania i Warszawy. Na podstawie materiału dowodowego przedstawiono im zarzuty oszustwa i kradzieży. Grozi im za to do 10 lat więzienia - mówi Borowiak.
Jak podaje, sprawa jest rozwojowa i nie są wykluczone dalsze zatrzymania podejrzanych.
FC/gp