Według nowych przepisów burmistrzowie i wiceburmistrzowie to już nie urzędnicy, a osoby wybrane na to stanowisko. I to ma przełożyć się na ich pensje już we wrześniu.
- Moja pensja spadnie od tego miesiąca o 15 do 20 proc. - szacuje w rozmowie z dziennikarzami gazety Piotr Guział, burmistrz Ursynowa, który stoi za referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Mniej dla trzynastu
Agnieszka Kłąb, z-ca rzecznika ratusza, zaznacza, że pensje spadną 13 burmistrzom, którzy zarabiają więcej, niż zezwala ustawa kominowa, czyli 12 tys. 365 zł.
- Cięcia będą dotyczyć dodatku specjalnego. Ich wysokość zależeć będzie od tego, jak wysoka jest pensja i o ile przekracza kwotę 12,365 zł - tłumaczy "ŻW" urzędniczka.
Jak podaje urząd miasta, dodatek specjalny spadnie od 0,68 do 12,3 proc.
Miejscy urzędnicy zapewniają, że na razie nie wiadomo, na co pójdą zaoszczędzone pieniądze.
- Nie ma konkretnego celu. Już dawno, jeszcze przed zmianami tych przepisów, planowaliśmy ograniczenie wydatków na fundusze płac, m.in. poprzez ograniczenia osobowe. W tym roku z tego powodu nie ma też nagród - tłumaczy na łamach gazety Kłąb.
Nie będą trzymać się stołków?
Znowelizowane przepisy powodują, że po zakończeniu kadencji burmistrzowie i ich zastępcy nie będą mogli trzymać się pracy w urzędzie dzielnicy.
– To nowo wybrana rada zdecyduje, czy będzie chciała ich zostawić, czy się z nimi pożegnać – wyjaśnia Julia Pitera, posłanka PO.
ran/mz
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN