Brutalna opowieść wigilijna

Mówi reżyser Grzegorz Wiśniewski - film Dawid Krysztofiński/tvnwarszawa.pl
Mówi reżyser Grzegorz Wiśniewski - film Dawid Krysztofiński/tvnwarszawa.pl
Na wystawach sklepowych na dobre umościli się już święci Mikołajowie, a na afisz Teatru Studio trafia właśnie "Józef i Maria". Ale nie spodziewajcie się, że ta sztuka będzie kolejną ckliwą wigilijną przypowiastką z happy endem. To brutalna opowieść o ludziach starych, przegranych i odrzuconych.

- Mówi się dużo o różnych ludziach usuniętych na margines życia społecznego - Żydach, gejach czy niepełnosprawnych, a zapomina się o ludziach w podeszłym wieku, którym w Polsce jest naprawdę ciężko - mówi Grzegorz Wiśniewski, reżyser spektaklu. - Od lat chciałem zrobić spektakl z dwójką emerytowanych aktorów, ale musiała się zdarzyć odpowiednia chwila - dodaje.

Nocne rozmowy odrzuconych

"Józef i Maria" to opowieść o sprzątaczce i nocnym stróżu, którzy spędzają wigilię Bożego Narodzenia w wielkim domu towarowym, gdzie pracują. Samotni, odrzuceni, przemieleni przez tryby totalitarnej historii i agresywnego kapitalizmu, opowiadają o swoim pełnym rozczarowań życiu. Mówiąc, chcą je nieco uporządkować. Mimo że zbliżają się święta, na opatrzność nie liczą. - Pana Boga nie ma. Definitywnie! - krzyczy Józef w jednej ze scen.

W rolach tytułowych reżyser obsadził doświadczonych aktorów: Irenę Jun i Stanisława Brudnego. Obojgu nie szczędzi komplementów. - Z panią Ireną Jun spotykam się pierwszy raz i jest to wydarzenie na skalę całej mojej zawodowej kariery. Ze Staszkiem Brudnym spotkałem się już przy realizacji "Białego Małżeństwa". Generalnie spotkanie z nimi dało mi ogromnego kopa. Nie spodziewałem się, że ta praca będzie tak owocna dla mojego rozwoju - przyznał Grzegorz Wiśniewski.

Tekst kontrowersyjnego Austriaka

Autor sztuki, Peter Turrini, należy do najbardziej kontrowersyjnych dramatopisarzy austriackich. Jego teksty były w Teatrze Studio wystawiane co najmniej kilkakrotnie. - Turrini przygotował dwie wersje "Józefa i Marii". Po latach próbował ten tekst bardziej upolitycznić i uwspółcześnić. Obie wersje mają różne zakończenia. Ja sięgnąłem jednak po pierwszą, bo ciekawi mnie teatr społecznie zaangażowany, ale nie polityczny - tłumaczy Wiśniewski. Zauważa przy tym, że autor sztuki jest niezwykle otwarty w kwestii napisanych przez siebie zakończeń - nie zabrania ich zmieniać.

Jakie zakończenie ma spektakl wyreżyserowany na deskach Studio? Odpowiedzi należy szukać w teatrze. Premiera 26 listopada.

Piotr Bakalarski

Czytaj także: