Bijatyka na Marszałkowskiej. 24 osoby ranne

Bijatyka w centrum
Źródło: | tvn24

W czasie Marszu Niepodległości doszło do starć zamaskowanych chuliganów z policją. W sumie poszkodowane zostały 24 osoby, w tym ośmioro policjantów. Funkcjonariusze użyli broni gładkolufowej i gazu pieprzowego. Do jednostek policji zostały doprowadzone 132 osoby.

- W kierunku policjantów poleciały race i kamienie - relacjonował około godz. 16.00 z miejsca zdarzenia Bartosz Andrejuk, reporter tvnwarszawa.pl.

- Straż marszu nie miała nad zamaskowanymi chuliganami żadnej kontroli. Ich duża grupa odłączyła się od marszu ignorując okrzyki: "nie wyprzedzać, nie wyprzedzać", wysforowała się do przodu i na wysokości ul. Żurawiej zaatakowała policję - dodał.

Funkcjonariusze starali się oddzielić chuliganów od pozostałych uczestników marszu. Sporą grupę skierowali w ul. Żurawią. Tam pod ministerstwem rolnictwa próbowali otoczyć grupę mężczyzn skandujących: "Ole, ole, to my kibole". Doszło do szarpaniny.

Po kilkunastu minutach policja, najwyraźniej nie chcąc doprowadzać do konfrontacji, pozwoliła wrócić grupie na ul. Marszałkowską.

Relacja Arkadiusza Wierzuka

Zaatakowali policję

Policja na Marszałkowskiej

"Zamaskowani ludzie"

Według jednego z organizatorów marszu, prezesa Młodzieży Wszechpolskiej Roberta Winnickiego, do burd doszło, gdy pojawiło się kilku zamaskowanych ludzi, którzy nie chcieli się wylegitymować. Jak dodaje, to oni zaatakowali kordon policji.

Podobnie początek zamieszek opisuje Mariusz Sokołowski, rzecznik policji. Według niego, grupa chuliganów pojawiła się na czele pochodu. Obrzucono policjantów racami, kamieniami, koszami na śmieci. Policja użyła broni gładkolufowej i gazu pieprzowego.

- Sytuacja jest już opanowana - powiedział około godz. 17.00 na antenie TVN24 Sokołowski. Jak dodał, po rozmowach z organizatorem marszu policja pozwoliła go kontunuować.

- Nie został jeszcze zdelegalizowany. Ale wszystko musi być zgodne z prawem. Organizator został poinformowany, że inicjatorzy, to w świetle prawa uczestnicy tego marszu i musiał nam dać gwarancję, że będzie spokój - dodał.

24 rannych, 132 doprowadzonych do jednostek policji

Do jednostek policji zostały doprowadzone 132 osoby. - Wśród zatrzymanych są osoby, które odpowiedzą m.in. za czynną napaść na funkcjonariuszy i niszczenie mienia - poinformował wieczorem rzecznik policji. Jak dodał, osoby zatrzymane są przesłuchiwane, funkcjonariusze ustalają ich tożsamość. Potem zapadnie decyzja o ewentualnym przedstawieniu zarzutów.

W sumie poszkodowane zostały 24 osoby, w tym ośmioro policjantów. - Szeć osób trafiło do szpitali - poinformowała PAP rzeczniczka wojewody mazowieckiego Ivetta Biały. Ucierpiał też dziennikarz TVP, któremu zniszczono sprzęt.

Wcześniej do starć z policją doszło również na ul. Grzybowskiej.

Rzecznik komendy głównej o starciach

Wyruszyli z ronda Dmowskiego

Marsz Niepodległości wyruszył z ok. 30 minutowym opóźnieniem. Po godz. 15.30 z ronda Dmowskiego w Warszawie wyruszyły wozy z nagłonieniem, dając sygnał do rozpoczęcia marszu. Uczestnicy mieli kilkunastometrową biało-czerwoną flagę. Na transparentach widać było portrety Romana Dmowskiego oraz nazwy Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej.

Odwody policji przemieszczały się równolegle do marszu sąsiednimi ulicami.

W środku starć

Zamieszki na Marszałkowskiej

PAP/ran/par

Czytaj także: