Poseł Ruchu Palikota Robert Biedroń twierdzi, że został wczoraj pobity w centrum Warszawy. Do zdarzenia doszło po zakończeniu Parady Równości. Policja potwierdza, że zatrzymała w tej sprawie dwie osoby - kobietę i mężczyznę.
Mimo dodatkowych oddziałów policji, które ochraniały imprezę - część policjantów była w cywilu - nie obyło się bez incdydentów.
"Mam dość homofobii"
Po zakończeniu Parady Równości w centrum Warszawy mężczyzna miał pobić posła Roberta Biedronia. Biedroń zgłosił pobicie na policję jako osoba prywatna, bo napad nie nie miał miejsca w czasie pełnienia obowiązków posła. Polityk został przez policję przesłuchany.
Przewiezieni na komisariat
- W związku z pobiciem zatrzymano dwie osoby - kobietę i mężczyznę w wieku ok. 30 lat - powiedział portalowi tvn24.pl Robert Opas z biura prasowego stołecznej policji.Zostali oni przewiezieni na komisariat policji w Śródmieściu. Jutro prawdopodobnie zostaną przesłuchani. - Prowadzone wobec nich czynności dotyczą znieważenia funkcjonariusza publicznego i naruszenia nietykalności cielesnej - dodał Opas.Sprawa trafi do sądu. Zatrzymanym może grozić nawet do trzech lat więzienia.
Robert Biedroń będzie dziś gościem Faktów po Faktach w TVN24 o godz. 19.26.
Nie pierwsze "pobicie"
Głośna była sprawa z udziałem Biedronia z 2010 r. Złożył on wtedy do prokuratury zawiadomienie o pobiciu go przez policjantów podczas demonstracji, które w Święto Niepodległości przeszły ulicami Warszawy. Wcześniej sam jednak usłyszał zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza.
tvn24.pl/rf//kdj