Awaria przyćmiła otwarcie supertoalety na Centralnym

Czerwony dywan, uruchamiane bezdotykowo baterie i spłuczki, czysto – podróżni, którzy odwiedzili w środę supertoaletę na Dworcu Centralnym nie do końca wierzyli, że to co widzą, jest realne.

W środę rano wydawało się, że Dworzec Centralny zaistnieje w środę w mediach w pozytywnym kontekście. W końcu czysta toaleta ciągle jest w Warszawie przedsięwzięciem, które wymaga uroczystego otwarcia. Takie zapowiadała też firma, która właśnie uruchomiła swój interes na stołecznym dworcu.

Niecałą godzinę przed zapowiedzianym otwarciem na Centralnym doszło jednak do awarii, która - nomen-omen - przyćmiła planowaną fetę. Toaleta ruszyła więc bez błysków fleszy dziennikarzy, którzy, albo na otwarcie znacznie się spóźnili, albo w ogóle z niego zrezygnowali.

Otwarcie toalety warto jednak odnotować, bo to nowa jakość na do tej pory niespecjalnie kojarzonym się z czystością dworcu.

Bramki jak w metrze

Przed wejściem do toalety czekają bramki, przypominające te w metrze. Po uiszczeniu opłaty w automacie, można wejść do środka. Jednocześnie otrzymujemy kupon z rabatem na produkty dostępne w położonym tuż obok sklepiku.

Sieć, która otworzyła swoją pierwszą toaletę na Centralnym, pozwala załatwić potrzeby w schludnych warunkach, ale równocześnie daje nam jeszcze rzadziej spotykaną dotąd możliwość - by w WC zostawić sporo pieniędzy.

- To koniec ery babć klozetowych. U nas wszystko odbywa się automatycznie. Opłata jest jednocześnie rabatem na zakupy w sklepiku, w którym można kupić artykuły do higieny, a także np. kawę – zachęca Agnieszka Kusznierewicz, z firmy 2theloo, właściciela supertoalety. – Na razie na Dworcu Centralnym jest jedna, ale docelowo znajdzie się tu aż siedem takich toalet. Negocjujemy też z centrami handlowymi. Dążymy do tego, by otrzymywane u nas rabaty były honorowane również w innych sklepach – dodaje.

mjc/roody

Czytaj także: