Radni Prawa i Sprawiedliwości chcą, by prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wyjaśnił doniesienia o 80-procentowych zniżkach na reklamy na autobusach miejskich dla kandydatów Koalicji Obywatelskiej podczas kampanii samorządowej. Zapowiadają też złożenie zawiadomienia do prokuratury. Trzaskowski odpowiada, że takie zniżki oferowane były każdemu komitetowi.
W czwartek wieczorem portal dorzeczy.pl opublikował skany faktur wystawionych Koalicji Obywatelskiej jesienią 2018 roku przez Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie. Wynika z nich, że za reklamy niektórych kandydatów KO w jesiennych wyborach samorządowych umieszczone na autobusach i przystankach zapłacono około 20 procent ich cennikowej wartości. Prezydent stolicy, Rafał Trzaskowski, odpowiadając w piątek na te zarzuty stwierdził, że takie zniżki oferowane były wszystkim komitetom wyborczym.
Jak mówił podczas piątkowej konferencji prasowej w Sejmie poseł PiS Paweł Lisiecki, takie zniżki spowodowały straty "setek tysięcy złotych" dla budżetu miasta i MZA. - Będziemy domagali się od pana Rafała Trzaskowskiego wyjaśnienia tej sprawy - oświadczył. PiS - jak mówił Lisiecki - chce wiedzieć m.in. czy Trzaskowski sam korzystał ze zniżek i czy wśród pracowników MZA są byli kandydaci Koalicji Obywatelskiej w wyborach samorządowych lub członkowie ich rodzin.
Radny Tomasz Herbich(PiS) zapowiedział, że na najbliższej Radzie Warszawy PiS złoży wniosek, by tą sprawą zajęła się komisja rewizyjna. - Budowanie demokracji lokalnej musi zakładać możliwie jak najbardziej równy dostęp różnych kandydatów z różnych opcji politycznych do tego typu nośników. Tutaj jednoznacznie widzimy, że te standardy są łamane - oświadczył.
"Sprawa ma wiele pytań"
Kilka godzin później, radni PiS zorganizowali też konferencję przy placu na Rozdrożu. - W trakcie kampanii samorządowej warszawiacy niemal na każdym kroku widzieli podobizny polityków PO uśmiechających się do nich z autobusów miejskich. Wydawać by się mogło, że bardzo droga usługa realizowana w takiej skali powinna budzić wątpliwości, co do prawidłowości finansowania. Dzisiaj po kliku miesiącach możemy sprawdzić faktury. Widzimy, że podobizna przewodniczącej rady miasta stołecznego Warszawy była wożona 14 miejskimi autobusami za kwotę 200 złotych brutto dziennie. To jest niespotykana cena, jeśli chodzi o nośniki reklamowe - powiedział radny Sebastian Kaleta.
- Ta sprawa ma wiele pytań w zakresie prawidłowości finansowania kampanii, niezgodnego z prawem finansowania kampanii przez spółkę komunalną, ma rożne elementy dotyczące zarządzania mieniem spółki - dodał i podkreślił, że MZA jest spółką prawa handlowego należącą do miasta, ale rygor odpowiedzialności karnej za wyrządzenie szkody takiej spółce spoczywa na organach tej spółki.
"Działanie na rzecz szkody spółki"
Zapowiedział, że radni będą podejmowali szereg działań zgodnie ze swoimi kompetencjami, by wyjaśnić tą sprawę. - Ale niezależnie od ich działań rozważam sporządzenie zawiadomienia do prokuratury w zakresie działania na rzecz szkody spółki z artykułu 296 kodeksu karnego - poinformował radny PiS.
Zdaniem Kalety PO i MZA powinno przedstawić raport z tego, ile komitetów zapłaciło MZA za reklamy w kampanii wyborczej. - To jest taka ekskluzywna usługa MZA wykonywana po kosztach, a wydaje mi się, że zarząd ma obowiązek wypracować zyski dla spółki, a nie oferować niemal darmowe usługi politykom. Ja startuję do Parlamentu Europejskiego i złożę do MZA zapytanie, czy za 200 złotych moje plakaty wyborcze będą mogły jeździć na autobusach miejskich przez okres kampanii wyborczej. Złożę dzisiaj wniosek o udostępnienie, czy rezerwację 50 autobusów na czas dwóch ostatnich tygodni kampanii, po tym cenniku, który mieli politycy PO - zadeklarował Kaleta.
"Zawsze zniżki są dla wszystkich"
Do jego zapowiedzi o złożeniu do prokuratury zawiadomienia odniósł się rzecznik stołecznego Ratusza. - Moim zdaniem pan Kaleta nie ma do tego podstaw. Bonifikaty były dla wszystkich takie same. Cztery różne komitety z nich skorzystały. Może z jakiegoś powodu kandydat PiS nie chciał być na tych samych nośnikach, na nośnikach MZA, co inni kandydaci. Trudno mi powiedzieć. Moim zdaniem to jest cały czas rozdrapywanie rany, która nazywa się klęską Patryka Jakiego i PiS w wyborach samorządowych w Warszawie. Tak się nazywa ta frustracja - komentował w rozmowie z PAP Kamil Dąbrowa.
Rafał Trzaskowski, pytany na piątkowym briefingu o tę sprawę podkreślił, że takie zniżki oferowane są każdemu. - Zawsze zniżki są dla wszystkich. Przy kolejnych kampaniach wyborczych - jeżeli są zniżki, a rzeczywiście one są przy każdej kampanii wyborczej - taka oferta jest kierowana do wszystkich komitetów wyborczych - powiedział.
- W tym przypadku, z tego co wiem, skorzystały cztery komitety wyborcze i trzeba po prostu tylko i wyłącznie mieć taką wolę - podkreślił. Jak dodał, obok Koalicji Obywatelskiej było to SLD, a także komitet wyborczy Jana Śpiewaka i Bezpartyjni Samorządowcy. - Nie może tu być mowy i nigdy nie będzie mowy o preferencji dla jednej partii politycznej - zaznaczył.
"Ze zniżki skorzystały cztery komitety"
"Żadnemu komitetowi wyborczemu nie odmówiono"
Do sprawy odniósł się też rzecznik MZA Adam Stawicki. W oświadczeniu podkreślił, że Miejskie Zakłady Autobusowe "prowadzą politykę rabatową, kierowaną do wszystkich partnerów handlowych", która - jak dodał - ma podnieść atrakcyjność oferty MZA na rynku.
"Miejskie Zakłady Autobusowe stosują specjalne upusty dla podmiotów niekomercyjnych dla potrzeb kampanii społecznych; stosują też politykę specjalnych, jednakowych rabatów dla wszystkich komitetów wyborczych, tak aby w ważnej społecznie sprawie wyborów zapewnić kandydatom możliwość szerokiego przekazu" - zapewnił.
Podkreślił też, że przed ubiegłorocznymi wyborami samorządowymi na nośnikach reklamowych MZA prezentowali się kandydaci "różnych komitetów wyborczych; w tym Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, Sojuszu Lewicy Demokratycznej i innych".
"Przed wyborami samorządowymi 2018 roku z jednakowych zniżek mogły skorzystać wszystkie komitety wyborcze. Żadnemu komitetowi wyborczemu nie odmówiono wykonania usługi" - oświadczył.
PAP/kk