O samotnej barce zostawionej na wysokości portu Czerniakowskiego pisaliśmy na naszym portalu na początku marca. Stała przechylona na lewą burtę, a dolny pokład był zalany wodą. Minęło pięć tygodni, a barka wciąż zalega na brzegu. We wtorek na miejsce udał się nasz reporter Artur Węgrzynowicz. - Kiedy poziom wody się podniósł, barka wygląda jeszcze bardziej dramatycznie - przyznaje. - Jak udało mi się dowiedzieć od służb, dopóki nie obniży się poziom rzeki, nie można przystąpić do żadnych prac na tej barce. Wszystko wskazuje też na to, że konstrukcja kadłuba jest nienaruszona, a woda wlewa się do wewnątrz przez okna - dodaje reporter tvnwarszawa.pl.
Akcja straży i policji
We wtorek na barce pojawiła się straż pożarna i policja rzeczna. - Około godziny 14.20 dostaliśmy zgłoszenie, że w okolicy barki tkwiącej na mieliźnie znajdują się dwie butle z gazem - informuje nas młodszy kapitan Wojciech Kapczyński z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej. - Po dotarciu pierwszego zastępu na miejsce dowodzący stwierdził, że jedna z butli unosi się na powierzchni wody, natomiast druga jest zanurzona do połowy - opisuje dalej.Strażacy wyciągnęli butle i przekazali je policji. Butle nie stwarzały zagrożenia, były puste. - W akcji brały udział dwa nasze zastępy. Zakończyliśmy działania o 15.20 - podsumowuje Kapczyński. Barka tkwiąca przy moście Łazienkowskim ma charakter mieszkalny i cumuje w tym miejscu od lat. - Cumowała nawet wtedy, gdy most Łazienkowski był odbudowywany. Od dawna wyglądała na opuszczoną - wspomina Węgrzynowicz.
Przechylona barka nad Wisłą
kw/mś