Afera w praskim sądzie: była dyrektor wraca do pracy

fot. Szczebrzeszyński/wikipedia
fot. Szczebrzeszyński/wikipedia
Źródło: | Fakty TVN
Odwołana w związku z aferą w praskim sądzie jego dyrektor Krystyna Ejchler wróciła właśnie do pracy - dowiedział się portal tvnwarszawa.pl. - Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest niezręczna, ale przepisy prawa pracy są nieubłagane – przekonuje rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.

Krystyna Ejchler pełniła w praskim sądzie funkcję dyrektora finansowego. Minister sprawiedliwości Krzysztof kwiatkowski odwołał ją ze stanowiska w marcu po otrzymaniu wyników kontroli, która wykazała, że mogło tam dochodzić do licznych nieprawidłowości.Na Pradze miało dochodzić m.in. do wyłudzania pożyczek od pracowników, zawyżania pensji i fałszowania list płac.

- Wyniki kontroli zadziwiły skalą tego procederu i liczbą nieprawidłowości jakie miały miejsce w praskim sądzie - mówił minister Kwiatkowski.

O podejrzeniach w stosunku do pracowników sądu pisaliśmy 14 marca.

Aferę finansową w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga bada Centralne Biuro Śledcze. Mimo, że śledztwo wciąż się toczy, była dyrektor właśnie wróciła do pracy. Przez ostatnie trzy miesiące przebywała na zwolnieniu lekarskim.

Zamiast zwolnienia, nowe stanowisko

- Rzeczywiście w środę pani Ejchler stawiła się do pracy po trzymiesięcznym zwolnieniu – potwierdza Joanna Dębek z biura prasowego ministerstwa sprawiedliwości. Jak to możliwe? Według Dębek minister mógł tylko odwołać Ejchler ze stanowiska. Nie mógł natomiast jej zwolnić. - Zgodnie z prawem pracodawcą pani Ejchler jest sąd i to on może podjąć taką decyzję – wyjaśnia.

Okazuje się jednak, że sąd także jej nie zwolni. Wręcz przeciwnie właśnie zaproponował jej nowe stanowisko. - Pani Ejchler jest pracownikiem chronionym, to znaczy pozostało jej mniej niż dwa lata do emerytury. Gdybyśmy ją zwolnili mogłaby podać nas do sądu pracy – tłumaczy sędzia Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.

- Zgodnie z przepisami prawa pracy musieliśmy jej zaproponować stanowisko zgodne z jej kwalifikacjami. W tym przypadku chodzi o głównego specjalistę w dziale finansowym – dodaje. Do dziś Ejchler ma dać odpowiedź, czy przyjmie tą propozycję.

"Niezręczna sytuacja"

Według Łochowskiego podstawą do zwolnienia dyscyplinarnego Ejchler mógłby być wyrok skazujący. Tymczasem Prokuratura w Ostrołęce, która prowadzi śledztwo nie postawiła jeszcze zarzutów żadnej osobie.

- Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest niezręczna, ale przepisy prawa pracy są nieubłagane – przekonuje rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. Łochowski nie zgadza się także ze stanowiskiem ministra sprawiedliwości. - W naszej ocenie minister mógłby podjąć inne kroki prawne dające podstawę do zwolnienie byłej dyrektor - ocenia. Jakie? - Nie chciałbym pouczać pana ministra – ucina.

Z informacji do jakich udało nam się jednak dotrzeć wynika, że minister mógł zmienić podstawę do odwołania Ejchler z braku zaufania na dyscyplinarne. Dzięki temu była dyrektor nie mogłaby już wrócić do pracy w sądzie.

Oszustwa i wyłudzenia

O sprawie nieprawidłowości w praskim sądzie pierwszy raz informowaliśmy w marcu. Dowiedzieliśmy się wtedy, że po przeprowadzonej tam kontroli minister Kwiatkowski złożył dwa doniesienia o popełnieniu przestępstwa. Dotyczą one kompetencji dyrektora finansowego sądu oraz kierownika oddziału kadr.

Proceder o którym mowa w doniesienaich miał wyglądać następująco: pracownicy byli zachęcani do brania kredytów i pożyczek. Pieniądze mieli przywłaszczać sobie przełożeni. W zamian podnosili pracownikom pensje.

W doniesieniach podkreślono, że kredyty pobrane przez pracowników sądu przewyższały ich możliwości spłaty i były udzielane bez zgody współmałżonków - co uzasadnia podejrzenia o współdziałaniu pracownika banku.

Paweł Radziszewski

Czytaj także: