Przy okazji dna babci i dnia dziadka warszawska policja przypomniała, że w stolicy takich perfidnych przestępstw jest coraz więcej. Już od poniedziałku mundurowi będą pukać do mieszkań i rozdawać informacyjne ulotki przygotowane wspólnie ze Związkiem Banków Polskich.
Wyłudzili 6 milionów złotych
W 2010 roku Komenda Stołeczna Policji odnotowała 324 wyłudzenia metodą "na wnuczka". To najwięcej w skali kraju. Dla porównania w 2009 roku takich kradzieży było 229. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat łupem "wnuczków" padło 5,7 mln złotych w gotówce, a także oszczędności w walutach i biżuteria.
"Tylko nie mów nikomu"
Kradzieże "na wnuczka" są niezwykle perfidne - złodzieje żerują na naiwności i uczynności starszych ludzi. Ofiara słyszy w słuchawce dramatyczną prośbę o pomoc. Od słowa do słowa rozmówca układa intrygę, która kończy się tym, że po pieniądze znajomy. Na końcu zawsze pada prośba: "Tylko nikomu o tym nie mów".
I nie mówią. Gdy mimo wszystko w końcu dowiadują się, że padli ofiarą przestępstwa, nie zawsze chcą w to uwierzyć. - Kilkadziesiąt minut musieliśmy przekonywać kobietę, że została okradziona. Nie była w stanie uwierzyć - wspomina jeden z policjantów.
Remis w starciu z przestępcami
Co roku stolicy dochodzi do kilkuset wyłudzeń metodą "na wnuczka". Policjantom udaje się udaremnić średnio połowę oszustw. - To remis w starciu między przestępcami a policją - ocenia jeden z operacyjnych, zajmujących się rozpracowywaniem takich spraw. Tłumaczenia? Ci, z którymi rozmawiał reporter TVN Warszawa Leszek Dawidowicz próbują różnych strategii: jedni przyznają się do głupoty, inni mówią o problemach finansowych i desperacji. - Gorsi ode mnie są na wolności - wykrzyczał do kamery jeden z nich.
Są i tacy, po których nie widać skruchy.
Leszek Dawidowiczbf/roody