W środę późnym wieczorem strażnicy miejscy otrzymali niecodzienne zgłoszenie. Dzwonił mężczyzna, który jak mówił, jest zamknięty w przychodni na piątym piętrze jednego z budynków na Mokotowie. 21-latek wybrał się na wizytę do lekarza. Po jej zakończeniu poszedł do toalety, a gdy z niej wyszedł, okazało się, że wszystkie drzwi są zamknięte. W budynku nie było też nikogo poza nim samym. Przerażony mężczyzna przez półtorej godziny próbował wydostać się z zamkniętych pomieszczeń, ale okazało się to niemożliwe. Postanowił więc zadzwonić po pomoc do straży miejskiej.
Strażacy rozstawili wysokościowy wysięgnik z koszem
Strażnicy pojechali pod podany przez "uwięzionego" mężczyznę adres. Udało im się porozmawiać z 21-latkiem przez domofon. Mężczyzna podał im swoje dane personalne oraz numer telefonu. - Gdy funkcjonariusze upewnili się, że mężczyzna nie potrzebuje pomocy medycznej, próbowali nawiązać kontakt z właścicielem kliniki. Niestety nie można było ustalić numeru telefonu - powiedział Jerzy Jabraszko ze Straży Miejskiej.
W tej sytuacji wezwali policję i straż pożarną. Strażacy rozstawili na ulicy wysokościowy wysięgnik z koszem. Strażnicy miejscy zabezpieczali w tym czasie miejsce akcji, nie dopuszczając osób postronnych i samochodów. Strażacy ewakuowali mężczyznę z przychodni przez okno. Pacjent nie wymagał pomocy medycznej. - Po akcji podziękował wszystkim zaangażowanym za pomoc w uwolnieniu i poszedł do domu - przekazał Jabraszko.
Autorka/Autor: katke
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stołeczna straż miejska