W piątek wieczorem w północnej części amerykańskiego stanu Kalifornia było widać świetlistą kulę ognia przecinająca niebo i zniżającą się ku ziemi. Opadający obiekt zarejestrowały między innymi kamery zainstalowane w samochodach.
"Usłyszałem wielki huk. Zacząłem czuć zapach dymu"
Następnie w jednym z domów w hrabstwie Nevada wybuchł pożar. W jego wnętrzu znajdował się mężczyzna ze swoimi dwoma psami. - Usłyszałem wielki huk. Zacząłem czuć zapach dymu - opowiadał Dustin Procita, właściciel domu, w rozmowie z lokalnymi mediami. Jak relacjonował, następnie zobaczył płomienie. Na szczęście w porę wydostał się z domu. Udało mu się uratować jednego psa.
- Oglądałem jako dziecko deszcze meteorów, ale nie oczekiwałem, że jakiś spadnie w moim ogródku, że zniszczy mi dom - opisywał mężczyzna w rozmowie ze stacją CNN.
Kapitan straży pożarnej Josh Miller przekazał, że zgłoszenie na temat pożaru nadeszło około godziny 19.30 lokalnego czasu. Gaszenie ognia trwało kilka godzin. - Osobiście tego nie widziałem, ale kolejni świadkowie mówili o kuli ognia, która spadła z nieba - mówił.
Miller stwierdził, że ustalenie przyczyny pożaru zajmie około dwóch tygodni. Specjaliści sprawdzają, czy to uderzenie kosmicznej skały mogło przyczynić się do tego, że dom stanął w płomieniach.
Meteorytem nazywa się pozostałość ciała niebieskiego, które nie spłonęło w atmosferze i dotarło na powierzchnię Ziemi. Gdy meteoroid podczas wchodzenia w ziemską atmosferę spala się w całości, tak jak ma to miejsce w większości przypadków, zostawia po sobie jasny, szybko zniżający się ślad nazywany meteorem lub spadającą gwiazdą.
Na 5 listopada przypadał szczyt deszczu meteorów z roju Południowych Taurydów. 12 listopada nastąpi szczyt Północnych Taurydów.
Autorka/Autor: ps
Źródło: CNN, fox5vegas.com, earthsky.org