Gwałtowna burza z porywami wiatru o sile huraganu przeszła przez część amerykańskiego stanu Floryda, powalając drzewa, linie energetyczne i powodując powodzie. Ponad 100 tysięcy domów i firm straciło dostęp do prądu.
Burza rozpoczęła się w środę i do czwartku przechodziła nad środkową i południową częścią Florydy. Ulewne opady deszczu doprowadziły do powodzi błyskawicznych. Zalane zostały budynki i ulice.
Podczas opadów od środy na obszarze od Key Largo w archipelagu Florida Keys na południu stanu do miasta Fort Lauderdale, około 50 kilometrów na północ od Miami, spadło 355 litrów wody na metr kwadratowy. Wiatr osiągał w porywach 136 kilometrów na godzinę - poinformowały w czwartek amerykańskie służby.
Opady były tak obfite, że że w środę znacznie została przekroczona roczna suma opadów w Fort Lauderdale.
"Pierwszy raz widziałam coś takiego"
- Zaczęło padać bardzo wcześnie rano - opowiadał mieszkaniec miasta Dabie w hrabstwie Broward.
- Mieszkam tu od 20 lat i pierwszy raz widziałam coś takiego - powiedziała Ana Hernandez, stojąc przed swoim domem w mieście Hialeah wchodzącym w skład obszaru metropolitalnego Miami.
Domy i firmy bez prądu
Po południu w czwartek lokalnego czasu ponad 86 tysięcy domów i firm pozostawało bez prądu w hrabbstwach Miami-Dade, Broward i Palm Beach. Rano liczba ta wynosiła ponad 125 tys.
Według synoptyków w piątek warunki atmosferyczne w Miami mają ulec poprawie. Możliwe są tylko słabe i przelotne opady deszczu.
Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl