Gwałtowne powodzie, które związane były z przejściem cyklonu tropikalnego Jasper, nawiedziły północno-wschodnią Australię. Niezbędne były ewakuacje, jednak niektórych nie udało się przeprowadzić. W miejscowości Ingham, która została dotknięta przez żywioł, pojawił się krokodyl. Gad mierzył prawie trzy metry.
Rozległe powodzie nawiedziły północną część australijskiego stanu Queensland. Żywioł zmusił do ewakuacji tysiące osób. Ponad 14 tysięcy domów zostało pozbawionych prądu. Jak dotąd nie zgłoszono żadnych ofiar śmiertelnych ani osób zaginionych - podała stacja BBC. Dodała, że żywioł uwięził ludzi na dachu szpitala położonego w mieście Cairns. Powodzie odcięły od świata kilka turystycznych miejscowości położonych wzdłuż Wielkiej Rafy Koralowej.
- Problem polega na tym, że deszcz nie przestaje padać i dopóki się nie uspokoi, nie możemy zapewnić wsparcia z powietrza - powiedział telewizji ABC Steven Miles, premier stanu. - Widzieliśmy wiele klęsk żywiołowych, ale ta jest najgorszą, jaką pamiętam - dodał.
Dziewięć osób, w tym chore dziecko, spędziło noc na dachu szpitala w mieście Cairns po tym, jak ekipom ratunkowym nie udało się do nich dotrzeć - poinformowała stacja BBC.
Ulewne deszcze, które doprowadziły do powstania powodzi, przyniósł cyklon tropikalny Jasper.
Krokodyl w centrum miasta
W miejscowości Ingham, która została zalana przez powodzie, pojawił się mierzący prawie trzy metry długości krokodyl. Potężnego gada udało się schwytać w poniedziałek w kanale burzowym przy stacji benzynowej.
Ewakuacja ludzi
Policja ewakuowała w nocy z niedzieli na poniedziałek około 300 osób z aborygeńskiej społeczności Wujal Wujal, mieszkającej w dotkniętej powodziami północno-wschodniej Australii - poinformowała Katarina Carroll, komisarz policji stanu Queensland. Komisarz określiła spowodowaną ulewami powódź jako "absolutnie niszczycielską".
Szczególnie trudna sytuacja panuje w okolicach miasta Cairns, popularnego wśród turystów ze względu na bliskość Wielkiej Rafy Koralowej. W rozmowie z ABC News Jonathan Nott z Uniwersytetu Jamesa Cooka powiedział, że poziom rzeki Barron przekroczył poprzedni rekord z 1977 roku, a deszcz nie przestaje padać.
- Pomiary na rzece Barron prowadzone są od 1915 roku - wyjaśnił. - Mamy do czynienia z największą powodzią, jaką kiedykolwiek zaobserwowaliśmy w Cairns, i to sporo większą od poprzedniego rekordu - dodał.
W poniedziałek rano lotnisko w portowym mieście Cairns zostało zamknięte.
W ciągu 40 godzin w Cairns spadło 600 litrów deszczu na metr kwadratowy. To ponad trzykrotnie więcej niż wynosi średnia suma opadów w grudniu dla tego miasta.
Źródło: Reuters, BBC, PAP