Nielegalny recykling zanieczyszcza powietrze. "Niepodważalne, długofalowe skutki"

Jedno z wysypisk śmieci w Ghanie
Smog w Delhi
Źródło: Reuters
Nielegalne zakłady recyklingu elektroodpadów są niebezpieczne dla zdrowia i środowiska. Naukowcy przyjrzeli się sytuacji panującej w Agbogbloshie w Ghanie, gdzie znajduje się składowisko zużytych urządzeń elektronicznych. Metody wykorzystywane do odzyskiwania surowców powodują emisję toksycznych pyłów i zanieczyszczają wodę - co najgorsze, dla wielu mieszkańców to jedyny sposób na utrzymanie się.

W pobliżu Akry, stolicy Ghany, rozciąga się Agbogbloshie - przedmieście miasta uznawane za jeden z największych na świecie nieformalnych ośrodków recyklingu elektroodpadów. Dla tysięcy lokalnych mieszkańców stanowi ono podstawowe źródło dochodu, lecz dla środowiska i zdrowia publicznego jest symbolem narastającej katastrofy.

Badacze określili tę sytuację mianem "paradoksu nieformalności". W najnowszych badaniach opublikowanych w czasopiśmie naukowym "Urban Sustainability" pokazali, że w tym miejscu na świecie recykling jest niebezpieczny nie tylko dla środowiska, ale i zdrowia.

Jedno z wysypisk śmieci w Ghanie
Jedno z wysypisk śmieci w Ghanie
Źródło: Shutterstock

Nawet 15 procent elektrośmieci z całego świata ląduje właśnie tu

Świat produkuje dziś około 62 miliony ton elektroodpadów rocznie, z czego jedynie nieco ponad jedna czwarta jest poddana recyklingowi zgodnie z prawem. Pozostała część - w dużej mierze pochodząca z krajów Globalnej Północy - ląduje w miejscach takich jak Agbogbloshie. Szacuje się, że nawet 15 procent elektrośmieci z całego świata kończy właśnie w Ghanie, często pod przykrywką "darowizn" sprzętu elektronicznego.

Na wysypisku odpady trafiają w ręce zatrudnionych "na czarno" pracowników, którzy następnie odzyskują z nich cenne surowce - miedź, aluminium czy elementy baterii litowo-jonowych. Proces ten odbywa się jednak przy użyciu prymitywnych metod: plastikowe izolacje są spalane, a metale oddzielane przy pomocy żrących kwasów. Toksyczne opary i pyły PM2.5 unoszą się nad miastem, a pozostałości związków wnikają w glebę i spływają do laguny Korle, dużego zbiornika wodnego na obrzeżach stolicy.

- Widzimy niepodważalne, długofalowe skutki społeczne i środowiskowe tego zjawiska - mówi Brandon Marc Finn, asystent naukowy na Uniwersytecie Wisconsin. - Ale jednocześnie to często jedyny sposób, w jaki ludzie mogą utrzymać rodzinę czy liczyć na jakikolwiek awans społeczny - dodaje.

Spirala zależności

Zespół Brandona Finna - we współpracy z naukowcami Dimitrisem Gounaridisem z Uniwersytetu Michigan oraz Patrickiem Cobbinah z Uniwersytetu Melbourne - przeanalizował dane z dwóch ostatnich dekad dotyczące gęstości zaludnienia, zanieczyszczenia powietrza i urbanizacji Akry. Wyniki ujawniły następującą zależność: wraz z napływem nowych mieszkańców szukających pracy wzrósł poziom zanieczyszczenia powietrza pyłami PM2.5, pochodzącymi głównie z palenia tworzyw sztucznych.

- Wzrost populacji i zanieczyszczenia idą w parze - zauważył Dimitris Gounaridis. Jak wskazali naukowcy, Agbogbloshie przyciąga migrantów ze zubożałych regionów północnej Ghany, ale środowisko, w którym pracują, naraża ich na poważne choroby układu oddechowego. Z jednej strony migranci uciekają przed ubóstwem. Z drugiej - ich praca, choć z ekonomicznego punktu widzenia "racjonalna", przyczynia się do wzrostu skażenia środowiska.

Złoty środek

Zdaniem badaczy interwencje w rodzaju masowych wysiedleń nie rozwiążą problemu, a jedynie odbiorą ludziom domy i środki do życia. Z kolei całkowity brak regulacji doprowadzi do katastrofy ekologicznej.

Brandon Finn zaproponował przyjęcie strategii tak zwanego złotego środka: utrzymanie możliwości zarabiania na recyklingu, ale w warunkach znacznie bardziej kontrolowanych i tym samym - bezpiecznych. Wśród rozwiązań wskazał m.in. na wyposażenie pracowników w narzędzia pozwalające zdejmować izolację z kabli bez konieczności ich spalania oraz stworzenie centralnych punktów przetwarzania odpadów, które zapewniłyby podstawowe standardy ochrony i większą przejrzystość w całym procesie recyklingu.

- Jeśli gospodarka obiegu zamkniętego ma opierać się na eksploatacji najbiedniejszych, nie można nazwać jej zrównoważoną - podsumował Finn. - Potrzebujemy minerałów dla transformacji energetycznej, ale ich źródła muszą być tak czyste, jak energia, którą mają nam zapewnić - dodał.

Czytaj także: