Amerykański żołnierz omal nie wpadł do krateru Kilauei, jednego z najbardziej aktywnych wulkanów na świecie. Przeżył upadek z 21 metrów, ale został ciężko ranny.
Strażnicy uratowali 32-letniego mężczyznę, który - jak mówili - wspiął się na metalową barierkę w Parku Narodowym Hawajskich Wulkanów. Świadkowie twierdzą, że ziemia zarwała się pod stopami żołnierza i spadł z urwiska. Na szczęście zatrzymał się na półce skalnej, co uchroniło go przed wpadnięciem do wnętrza krateru.
Ciężko ranny
Świadkowie mówią, że mężczyzna był z grupą, która zatrzymała się w środę w okolicy Steaming Bluff.
"Około godziny 21 znaleziono żywego, ale ciężko rannego mężczyznę na wąskiej półce skalnej około 21 metrów w dół od krawędzi klifu" - napisali w oświadczeniu pracownicy parku. Rannego wyciągnięto za pomocą lin i specjalistycznego sprzętu. Następnie śmigłowiec Departamentu Obrony przetransportował mężczyznę do Centrum Medycznego Hilo.
Przedstawiciele armii przekazali stacji KGMB-TV, że mężczyzna był żołnierzem z Schofield Barracks. Uczestniczył w misji treningowej na Big Island.
Główny strażnik John Broward ostrzegł, że odwiedzający nigdy nie powinni przekraczać barier bezpieczeństwa, zwłaszcza w pobliżu niebezpiecznych i zdestabilizowanych krawędzi klifów.
Aktywny wulkan
Kilauea to czynny wulkan leżący w archipelagu Hawajów na wyspie Hawaiʻi. Wznosi się na wysokość 1247 metrów n.p.m. i zajmuje powierzchnię 1430 kilometrów kwadratowych, co stanowi 13,7 procent powierzchni wyspy.
W zeszłym roku erupcja wulkanu zniszczyła ponad 700 domów. Według amerykańskiej Służby Geologicznej (The United States Geological Survey) Kilauea to jeden z najbardziej aktywnych wulkanów na świecie.
Autor: anw/aw / Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock