Trzy małe jeże zostały uratowane spod kosiarki przez psa imieniem Miko i jego właściciela p. Dariusza. Ich matka nie miała tyle szczęścia i zginęła. Młode trafiły w ręce straży miejskiej, ale ich dalszy los nie był do konca pewny.
Trójkę małych jeży uratował pan Kondracki i jego pies o imieniu Miko z Białej Podlaskiej. Podczas prac porządkowych na ulicy Koncertowej w Białej Podlaskiej Zieleń Miejska dokonywała koszenia traw na łące obok posesji pana Dariusza i przypadkowo uszkodziła schowane głeboko gniazdo jeży z trzema młodymi osobnikami. Niestety matka jeży nie przeżyła. - Prawdopodobnie ochroniła je swoim ciałem - mówi p. Dariusz.
Na sygnale
Ponieważ los zwierząt nie był obcy p. Dariuszowi, mieszkaniec zabrał je na swoją posesję, powiadamiając przy tym bialską Straż Miejską, gdyż sam nie posiada wiedzy, jak zaopiekować się trójką małych jeży.
Straż miejska odebrała jeże od p. Dariusza i zawiozła do lekarza weterynarii. Niestety na miejscu okazało się że zwierzęta, mimo że są zdrowe, nie mogą zostać w schronisku, bo to nie przyjmuje dzikich zwierząt.
Na szczęście strażnicy stanęli na wysokości zadania i po długich poszukiwaniach znaleźli dom dla jeży. Młode trafiły na posesję myśliwego z Białej Podlaskiej. Mężczyzna już wcześniej zaopiekował się rodziną jeży. I to właśnie do niej dołączyły trzy maluchy.
Autor: mar/mk / Źródło: TVN