22 hektary lasów spłonęły w słowackim Tatrzańskim Parku Narodowym. W piątek trwa dogaszanie pogorzeliska. Straty wstępnie oceniono na 48 tys. euro - poinformował Marian Szturcel ze słowackich Lasów Państwowych.
- Akcja gaszenia była bardzo trudna, bo las palił się w trudno dostępnym terenie, a gaszenie utrudniał silny wiatr - powiedział Szturcel. Dodał, że w lasach na Słowacji z powodu niskiej wilgotności ściółki leśnej oraz wysokiej temperatury powietrza panuje wysokie zagrożenie pożarowe.
Ogień zaprószyli ludzie
O przyczynach szybkiego rozwoju pożaru opowiadali strażacy. - Po halnym w roku 2004, który powalił setki drzew w Tatrzańskim Parku Narodowym, zaczęliśmy zalesiać ten obszar - powiedział kierownik akcji ratunkowej i szef powiatowej straży pożarnej w Popradzie, Ondrej Szproch. - Ale w Parku Narodowym jest wiele drzew suchych jak zapałki, których nie wolno było usunąć. Właśnie te drzewa i nowe sadzonki objął pożar, który staramy się teraz zlokalizować - dodał.
W walce z pożarem uczestniczyło kilkadziesiąt jednostek straży pożarnej z Popradu, Lewoczy, Kieżmarku, Lubowli i Spiskiej Starej Wsi. Posiłki sprowadzono z całego województwa preszowskiego.
"Prawdziwa apokalipsa"
Urząd powiatowy w Popradzie wydał zakaz wstępu do parku. - To prawdziwa apokalipsa dla ptaków, które właśnie zaczęły zakładać gniazda na terenie Parku Narodowego - mówili ratownicy.
Stary Smokowiec stanowi centrum administracyjne miasta Wysokie Tatry, które składa się z 15 osad i jest jednym z najważniejszych na Słowacji ośrodków turystycznych.
Nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Policja podejrzewa, że ogień zaprószyli nieostrożni turyści.
Autor: pk/ŁUD / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock