"Zobaczyłam, że coś między drzewami się porusza, a później spłoszone zaczyna biec" - napisała na warszawa@tvn.pl Karolina. Internautka tvnwarszawa.pl przekonała się, że weekendowy spacer po Lasku Bielańskim może zapewnić sporą dawkę adrenaliny.
Karolina wybrała się na spacer w słoneczną niedzielę, około 14-15.
CZYTAJ W TVNWARSZAWA.PL Jak mówi, przechadzała się wzdłuż strumyka, później poszła w kierunku przejścia nad Wisłę. Gdy wszystko wskazywało na to, że będzie to zwykły spacer, między drzewami zaczęło coś się dziać. Wówczas uruchomiła kamerę w telefonie.
Bardzo blisko wylotówki
"Jak sarny przeskakiwały przez dróżkę leśną, nagrałam kilkanaście biegnących sztuk. Już miałam wyłączać kamerę w telefonie, gdy usłyszałam dźwięk łamanych gałęzi, byłam przekonana, że to mój narzeczony, który na chwilę przystanął kilkanaście metrów dalej, by zrobić zdjęcia w okolicy strumyka" - opowiada.
Okazało się, że to był dzik. "Byłam przerażona. Najpierw dzik biegł prosto na mnie, jednak zmienił w ostatniej chwili kierunek biegu i przebiegł przez ścieżkę kilka metrów ode mnie. Zadziwiające jest to, że tam, gdzie kończy się ta dróżka leśna, jest trasa gdańska!" - dodaje internautka.
Autor: ran/mz / Źródło: tvnwarszawa.pl